
Woda na sicie: Apokryf czarownicy
ebook: mobi (kindle), epub (ipad)
25.42 zł |
Matką łownej bohaterki „Wody na sicie” była wiejska dziewczyna, miejscowa ladacznica, a może potajemna kochanka dziedzica tych ziem? La Vecchcia plącze się w zeznaniach… Opowiada o pamiętnej, przeklętej nocy, kiedy straciła matkę, a sama została zgwałcona. Ale jakiego potwora zbiegłego z cyrku zabili wówczas zapijaczeni oprawcy? Podobno był smokiem. A może mężczyzną? Podobno… Bo z jej opowieści nie sposób wyłonić jednej prawdy.
La Vecchia lawiruje. Urządza teatr dla inkwizycji, próbując chronić swoje życie? A może powoli popada w obłęd? Jest czarownicą czy samotną kobietą, która w świecie zdominowanym przez mężczyzn chce zachować niezależność? Jaką tajemniczą grę toczy z przebiegłym oficjum?
„Woda na sicie” to oparta na zapisach przesłuchań, wielowarstwowa powieść, poruszająca temat procesów czarownic i kontrowersyjnych praktyk inkwizycji. To także studium osoby przesłuchiwanej, a jednocześnie ciąg dalszy opowieści o kobietach uwikłanych w historię kreowaną przez mężczyzn.
Literacki majstersztyk. Kolejny popis pisarskiego kunsztu Anny Brzezińskiej, której bohaterki zapadają w pamięć na długo po lekturze, bez względu na to, czy są dworskimi maskotkami, jagiellońskimi królewnami, czy czarownicami…
Ocena: 5/6 czytaj więcej
Niesamowite wrażenie robi nieśpieszna i stylizowana na dawny język narracja przesłuchiwanej przez inkwizytora kobiety. Mówi ona językiem prostym, jak niewiasta z ludu, ale chwilami jej narracja się zmienia. Czytelnik zaczyna rozumieć, że ta kobieta niejedno w życiu widziała, a choć była ladacznicą, to jej horyzonty są szersze być może niż przesłuchujących ją inkwizytorów. Kolejne rozdziały wciągają czytelnika jak jakiś dziwny rytuał. To robi wrażenie. Jednak po pewnym czasie staje się to nużące.
Historia opowiadana przez La Vecchię staje się coraz bardziej zagmatwana, co oczywiście ma wytłumaczenie, bowiem kobieta od czasu do czasu była torturowana, o czym mówią zapisane kursywą notatki inkwizytora. Jednak pod koniec książki czytanie stało się monotonne i przestało już wciągać. Może nie dorastam do tak wysokiego pułapu literackiego, lecz muszę stwierdzić, że znacznie bardziej podobały mi się Opowieści z Wilżyńskiej Doliny, w których autorka również opowiadała o czarownicy. Tamta czarownica nazywała się Baba Jaga. Pieszczotliwie zwana była Babunią Jagódką. I była pod każdym względem odlotowa.
Ocena: 5/6
czytaj więcej
Tym razem Anna Brzezińska dała popłynąć wyobraźni i nie zabrała nas znowu na dwór Jagiellonów - szkoda - ani na żaden inny. Stworzyła ona krainę całkowicie fantastyczną, wzorowaną na renesansowej Italii, a cała akcja toczy się jedynie w lochach Inkwizycji i trwa około dwóch lat, ale równocześnie poznajemy praktycznie całe życie głównej bohaterki, czyli oskarżonej o bycie czarownicą i wygnanej z miejskiej społeczności La Vecchi. Kobieta nie miała łatwego życia. Nigdy nie poznała ojca, jej matka zajmowała się sprzedawaniem swojego ciała, a młodsi bracia zostali od niej odcięci i została pozostawiona sama sobie. Została zatrzymana pod zarzutem uprawiania czarnej magii i od tamtej pory ciągle jest przesłuchiwana i przepytywana, a często i poddawana torturom.
Największym minusem tej książki jest to, że nie uświadczymy tu ani jednego dialogu. Losy bohaterki poznajemy czytając sprawozdania z jej przesłuchań i spisane zeznania, przez co dostajemy jedynie jej wersję wydarzeń i nie wiemy, czy to, co opowiada, jest w ogóle prawdą. Chociaż poszczególne protokoły są dosyć krótkie, a na ich początku i końcu dostajemy informacje, w jakich warunkach i czasie je spisano, to jest to dosyć męczący sposób poznawania czyjejś historii. Brakowało mi tu rozmów. Czegoś, co czyta się szybciej, przy czym akcja przyspiesza. Po skończeniu czytania Wody na sicie doceniłam ten sposób narracji, jednak dużo bardziej wolałabym, by przebiegała ona tak, jak w Córkach Wawelu.
La Vecchia jako narratorka jest okropna, przynajmniej w moim odczuciu. Widocznie stara się wzbudzić litość, co jest zrozumiałe w jej położeniu, jednak ja nie przepadam za takimi bohaterkami. Nie można zaprzeczyć, że jest ona już w dosyć podeszłym wieku, została mocno doświadczona i zdeptana przez los, a teraz musi znosić tortury i przesłuchania, więc na pewno ciężko by jej było zachować ciągłą odwagę i butę, którą często dostajemy od wszystkich młodych postaci w książkach, ale brakło mi tutaj tego. Miałam dość tego, jak La Vecchia płaszczy się przed inkwizytorami i niewiedzy, czy w ogóle to, co opowiada, miało naprawdę miejsce. Ta irytacja towarzyszyła mi przy lekturze praktycznie cały czas, więc nie mogę uznać Wody na sicie za coś lekkiego i przyjemnego. Jeśli dodamy do tego, jak bardzo mi się ta książka dłużyła...
Anna Brzezińska próbowała odtworzyć styl, w jakim mówili i pisali w tamtych czasach ludzie, przez co całość jest napisana bardzo kwieciście i to męczy, jeśli poświęcamy Apokryfowi czarownicy więcej czasu. Niekiedy ciężko jest połapać się, o co w ogóle bohaterce chodzi, ona często zaprzecza sama sobie, przez co Woda na sicie to jeden wielki chaos, co każdy mężczyzna przypisałby faktowi, że narratorką jest kobieta. Może i coś w tym jest, bo La Vecchia to starsza osoba, bardzo niepoukładana, zapewne niejednokrotnie zmieniająca zdanie na temat tego, co powinna powiedzieć. Nie przepadam za czymś takim, dla mnie organizacja i jedna wersja wydarzeń to coś bardzo istotnego.
Podsumowując... Nie mam zielonego pojęcia, co o Wodzie na sicie sądzić. Oczekiwałam czegoś niesamowitego, przez co się gorzko zawiodłam. Jeśli ktoś oczekuje czegoś innego niż Córki Wawelu i wszystkie inne tego typu historie, to z całą pewnością po tę historię może sięgnąć. Jeśli jednak lubicie żwawą akcję, to tutaj tego nie dostaniecie. Nie ma też postaci, do której można się przywiązać i po zakończeniu mogę tylko powiedzieć, że no dobrze, może być. Nic specjalnego. Kilka zmarnowanych dni na przedzieranie się przez brednie, które wychodzą z ust La Vecchi. Zdarza się.
Ocenka: 3/6 czytaj więcej
Niejaka la Vecchia, według własnych słów trzydziestoparoletnia, choć z wyglądu zgrzybiała staruszka, jest przesłuchiwana przed trybunałem inkwizytorskim w sprawie tragicznej śmierci mnicha Richelmo, który przybył w górskie okolice kopalni Intestini, by wyplenić herezję z miejscowej ludności. A ta nie należy do pokornej – po pierwsze, jako jedyna posiada sekret wydobycia niezwykłego kruszcu – vermiglio, zwanego krwią smoka, który oprócz barwienia na czerwono podobno posiada też właściwości przedłużające życie. Po drugie, już nie raz buntowała się przeciwko władcom z dolin, tym razem wystawiając liczną grupę pod przywództwem nieuchwytnego Virone, samozwańczego bękarciego syna poprzedniego lokalnego barona.
Na czym polega zatem fenomen Wody na sicie? Ponieważ cała opowiadana tu historia jest spisanym zeznaniem la Vecchii, prowadzonym rzecz jasna w pierwszej osobie, czytelnik nie ma w gruncie rzeczy żadnego sposobu na zweryfikowanie prawdomówności kobiety i przedstawianych przez nią faktów. A jak ona opowiada! Niczym Szeherezada walczy o przetrwanie kolejnego dnia, zaczynając od przypadku własnej matki, która zajmowała się nierządem i podobnie jak wszyscy vermigliani pracą w kopalni. Po jej śmierci la Vecchia zostaje ograbiona i rozdzielona z braćmi, oraz pozostawiona na pastwę chutliwego karczmarza. I tak protagonistka stara się obudzić w słuchaczach zarówno współczucie dla towarzyszących jej ciągle przeciwności losu, nie szczędząc przy tym dygresji, które podważają wiarygodność osób zeznających przeciwko niej, jednocześnie inteligentnie analizując sytuację polityczną całej okolicy przez ostatnich kilkadziesiąt lat. Przy okazji zgrabnie maluje też niemal kompletny obraz życia społeczności górali z Intestini, ale też innych miejsc, w których zdarzyło jej się żyć. Jednocześnie uparcie zaprzecza zarzutom o czary, brawurowo tłumacząc liczne niesprzyjające jej reputacji sploty okoliczności, co sprawia, że trudno choć na chwilę oderwać się od lektury i nie polubić nietypowej bohaterki. Mówi ona między innymi tak: Wierzcie mi, zacny panie, że słyszycie wiele podobnych banialuk, ponieważ przeszłość jest jak ciasto, które każdy miesi i wypieka wedle własnego upodobania z tego, co ma pod ręką. A ze względu na pierwszoosobową konstrukcję narracji nie wiemy przecież, czy w świecie przedstawionym rzeczywiście występują magia i smoki, czy są one jedynie wytworem wyobraźni protagonistki lub też ludowymi bajędami. Z tego powodu nie jestem także w stanie jasno określić gatunku tej książki: możemy bowiem postrzegać ją jako niezbyt zaawansowane fantasy (jeśli damy wiarę oskarżycielom la Vecchii) lub też utwór stylizowany na powieść historyczną, choć dziejący się w fikcyjnym świecie przypominającym nieco średniowieczne Włochy.
Język tej powieści przyprawia o zawroty głowy – gdyż jest rozbudowany wręcz barokowo, czyli ozdobiony licznymi środkami stylistycznymi, które strona po stronie wprawiają w coraz większy zachwyt. Domniemana czarownica z pewnością posługuje się tu czarami – i jest to zaawansowana magia słowa, która bez wątpienia oczaruje niejedno czytelnicze serce: Czyż zresztą nie przychodzicie do mnie po słowa, wątpiąc zarazem w każde z nich, lecz przez to pragnąc ich jeszcze łapczywiej, bo niepewność tylko podsyca pożądanie.
Jako że Anna Brzezińska jest mediewistką, nie waha się używać swojej wiedzy z zakresu kultury średniowiecznej – i tak pojawia się tu m.in. związany z zarazą taniec śmierci, żywoty świętych i ich męczeństwo, a także legendy o alchemikach i czarach. Jednocześnie umiejętnie łączy to wszystko z zupełnie współczesnymi refleksjami nad ludzkimi motywacjami, jak również mechanizmami działania polityki czy też dynamiki niewielkich społeczności. Ponadto można się tu również dopatrzyć ech z opowieści braci Grimm, a wszystko razem tworzy nadzwyczaj zgrabną całość.
Woda na sicie. Apokryf czarownicy zachwyca niespotykaną, a jednocześnie bardzo przyjemną w odbiorze konstrukcją narracji, dzięki której prawda na temat przestawionych tu wydarzeń co i raz to wymyka się nam z rąk, zachęcając do przeprowadzenia indywidualnej analizy. Zaś główna bohaterka tej oryginalnej, inteligentnej powieści w dzisiejszych czasach byłaby zapewne wziętą copywriterką, lub też bystrą dziennikarką bezpardonowo komentującą bieżącą politykę, pokazującą czarno na białym priorytety po wielokroć zmieniającej się władzy, zarówno świeckiej i kościelnej. I choć jej opowieść nosi podtytuł apokryf – nie zostaje więc uznana przez innych za oficjalną wersję historii – to pozostawia po sobie niezatarte wrażenie, bez dwóch zdań plasując się wśród moich ulubionych utworów ostatniego roku. Rzadko zdarza się bowiem tak znakomicie zrealizowany pomysł na niejednoznaczne koleje losu, w przypadku których to czytelnik może sam zdecydować, którą interpretację wydarzeń przyjmie jako własną. Bo jak mówi la Vecchia, słowa bywają trucizną, a wypowiedziane z nienawiścią odciskają ślad na tkaninie świata, ale przede wszystkim nie da się ich zatrzymać. Nie powstrzymujcie się zatem przed tą zacną, bez reszty opanowującą wyobraźnię lekturą.
Ocena: 6/6 czytaj więcej