
Merhaba. Reportaże z tomu Zabójca z miasta moreli i osobisty słownik turecko-polski
kiedy oferta będzie dostępna.
Wielowątkowa opowieść o Turcji rozdartej między Wschodem a Zachodem, islamem a islamofobią, przesiąkniętej konserwatyzmem i ponowoczesnością, tęsknotą za Europą i eurosceptycyzmem. Zbiór reportaży o współczesnej Turcji w niniejszym wydaniu autor wzbogaca subiektywnym słownikiem pojęć, które jego zdaniem są niezbędne dla zrozumienia tego fascynującego kraju.
Turcja przemawia wieloma różnorodnymi głosami: kobiet ściganych za splamienie honoru rodziny, najsłynniejszego tureckiego poety o nazwisku Borzęcki, milczącej żony Ataturka – tak znienawidzonej, jak on jest kochany, bliskich Alego Agcy, sfrustrowanego kierowcy ciężarówki w przydrożnym lokalu i imigrantów marzących o lepszym życiu. Z ich barwnych, hipnotyzujących, niekiedy zabawnych, niekiedy przerażających opowieści wyłania się obraz narodu w pół kroku między tradycją a nowoczesnością, świeckością a religią, dumą graniczącą z pychą a wiecznym poczuciem niższości. Szabłowski sięga jednak głębiej: wydobywa ze swoich rozmówców skrywane marzenia, lęki i tęsknoty, tworząc portret jednocześnie egzotyczny i dziwnie znajomy.
„To doskonała książka. Jeden z najlepszych przykładów reportażu literackiego” – Ian Buruma, redaktor naczelny „New York Review of Books”
„Witold Szabłowski pisze o Turcji tak, jak ja bym chciał pisać, gdybym znał się na Turcji” – Mariusz Szczygieł
„Rzadko komuś czegoś zazdroszczę, ale Szabłowskiemu reporterskiego talentu – i owszem. Gdybyście mieli przeczytać jedną jedyną książkę o Turcji, to macie ją właśnie przed sobą” – Marcin Meller
Wydaje się, że Witold Szabłowski, reportażysta i autor książki Merhaba. Reportaże z tomu Zabójca z miasta moreli i osobisty słownik turecko-polski ma podobne podejście do mojego. Wnioskuję na podstawie lektury, która bardzo przypadła mi do gustu i otworzyła oczy na pewne kwestie związane z Turcją. Autor, który pierwszy raz trafił do tego kraju całkiem przypadkiem, w jakiś sposób zakochał się w tym narodzie i jego kulturze, zostając tam dłużej niż pierwotnie zakładał. Mieszkając wśród Turków dokładnie poznał ich życie. W swojej książce, w narzuconym przez siebie porządku opowiada o rozdarciu tych ludzi, o dualizmie, w jakim żyją, o braku jednego konkretnego drogowskazu zarówno w kwestii religii, jak i polityki. W niedługich rozdziałach Szabłowski porusza najważniejsze kwestie związane i kojarzone z Turcją, tworząc reportaż na modłę trochę pamiętnika i trochę przewodnika. Z jednej strony wspomina początki swojej pracy w TVN24, Trójce i Tygodniku Powszechnym, a z drugiej radzi, jak nie dać się zrobić w tak zwane bambuko, przepłacając za taksówki. Pokazuje nam inną, mniej medialną stronę głośnej afery ze strojami kąpielowymi tureckich pływaczek, tłumaczy fenomen wszechobecnej herbaty i umiłowania Turków do jej picia zawsze i wszędzie. Swoim lekkim piórem sprawia, że momentami zatracamy się w poszczególnych historiach, zastanawiając się, czy to jeszcze reportaż, czy też powieść obyczajowa portretująca turecką bohemę – takie odczucia miałam, czytając o poecie Nazinie Hikmecie Borzęckim i jego miłosnych podbojach. Szabłowski nie omija polityki i religii – tłumaczy sukces Erdogana, opowiada o Ali Ağcy. Reportażysta szokuje historiami kobiet zmuszonych uciekać z własnych domów przed wyrokami śmierci, wydawanymi na nie przez własnych ojców i braci. Nie zapomina również o miłości, tęsknocie i samotności, których też tutaj sporo.
Największą zaletą książki jest to, że można ją czytać niezależnie od swoich doświadczeń. Jest ona napisana w taki sposób, że bez względu na to, czy nasza znajomość Turcji opiera się na katalogach z biur podróży czy też obserwacjach poczynionych z poziomu basenowego leżaka albo podróżniczych przygód, zaczynamy patrzeć na ten kraj z zupełnie innej perspektywy. Chcę przez to powiedzieć, że Merhaba jest dla każdego, pozwala podróżować po Turcji w myślach, czuć zapachy i smaki charakterystyczne dla tego regionu. Wprowadza w orientalny klimat i wiedzie tysiące kilometrów od kilkunastometrowego pokoju, w którym właśnie siedzi czytelnik. I choćby dlatego warto sięgnąć po tę książkę. Daję gwarancję, że po lekturze Turcja już nie będzie dla Was taka sama.
Ocena: 5/6 czytaj więcej
Turcja jest jak prom między Europą a Azją.
Jakie doświadczenie życiowe ma autor, który napisał książkę o kraju stojącym w rozkroku pomiędzy tym co europejskie, a azjatyckie? Kraju, gdzie dominuje islam, konserwatyzm, a mieszkańcy bardzo często kierują wzrok na zachód?
Witold Szabłowski mieszkał i studiował w Turcji. Wspomina swoje początki dziennikarskiej pracy, które obfitowały w zabawne sytuacje oraz dzieli się wszystkim tym, czego doświadczył na własnej skórze. To ta jasna i wesoła strona książki.
Opowieść autora jest bardzo różnorodna i wielobarwna, tak jak jawi się sama Turcja. Pomiędzy opowiastkami o tym z kim i z czym możemy spotkać się wybierając ten kraj jako destynację wakacyjnych wojaży, wplótł bolesne i momentami zatrważające historie jego mieszkańców. W powieści znajdziemy również udokumentowaną historię Ali Ağcy, czyli „mordercy z miasta moreli”. Autor oddał również część historii narodowemu bohaterowi Mustafie Kemali Atatürkowi.
Witold Szabłowski daje czytelnikowi możliwość poznania kraju, który nie jest dostępny przeciętnemu turyście. Opowiada o tym wszystkim co drzemie w jego trzewiach. Dlatego też czytając chłoniemy wszystko to, co autor w bardzo interesujący i stosunkowo lekki sposób przekazuje. Przez to książka jawi się zarówno jako „rasowy” reportaż, jak i projekcja fragmentów pamiętnika.
Myślę, że po lekturze tej książki można inaczej, to znaczy mocniej i przede wszystkim bardziej świadomie, poznawać Turcję i jej mieszkańców.
Marcin Meller napisał Gdybyście mieli przeczytać jedna jedyną książkę o Turcji, to macie ją właśnie przed sobą. Nie znam innych, a tę bardzo polecam.
Ocena: 5/6 czytaj więcej