ebook Historia Adeli
3.78 / 5.00 (liczba ocen: 255) Ilość stron (szacowana): 408

Historia Adeli
ebook: mobi (kindle), epub (ipad)

Kategoria:  /
E-book - najniższa cena: 24.80
wciąż za drogo?
28.83 złpremium: 18.60 zł Lub 18.60 zł
24.80 zł Lub 22.32 zł
31.00 zł
31.00 zł
31.00 zł Lub 27.90 zł
24.80 zł
25.46 zł
kliknij aby zobaczyć pozostałe oferty (3)
Wesprzyj UpolujEbooka.pl - postaw kawę
Inne proponowane

Kiedy nie wiesz, jak pomóc sobie, zrób jedną dobrą rzecz – dla innych. W poszukiwaniu życiowego azylu większość z nas wyjechałaby na Południe. Adela Henert obiera przeciwny kierunek – sprzedaje położony na skale domek, z którego przez lata podziwiała morze o barwie limonek, oddaje prowadzoną przez dekadę ukochaną kawiarnio-księgarnię i opuszcza malowniczą włoską Sperlongę. Przybywa do mroźnego, zasypanego śniegiem Wrocławia, w sam środek ponurej polskiej zimy. Przywozi ze sobą dwie walizki, długi warkocz i plan – zrobić jedną dobrą rzecz. Przedziwna i poruszająca opowieść o próbie odkupienia.

Historia Adeli od Magdalena Knedler możesz już bez przeszkód czytać w formie e-booka (pdf, epub, mobi) na swoim czytniku (np. kindle, pocketbook, onyx, kobo, inkbook).
Nigdy nie wiadomo, jaką tajemnicę skrywa człowiek.
Mówią, że co nas nie zabije, to nas wzmocni. Tak mówią… Ale jak wzmacniać ma człowieka coś, co doprowadza do rozpadu świata, w którym dotąd żył? Jeśli wzmocnienie ma polegać na wypracowaniu mechanizmów radzenia sobie z wszechogarniającym smutkiem i poczuciem winy, to ja za taki proceder dziękuję i wolę uznać, że człowiek ma w sobie raczej siłę przystosowania się do danej sytuacji, ale niekoniecznie do łatwego pogodzenia się z nią.

Trzydziestoczteroletnia Adela Henert – główna bohaterka obyczajowej powieści Magdaleny Knedler pt. Historia Adeli – wyznaje według mnie podobną życiową filozofię i stara się zaadaptować do nowych warunków po utracie w tragicznych okolicznościach ukochanego małżonka. Wydarzenie to stanowi wyrwę w jej życiu, które jawi się niczym pęknięta na pół filiżanka, o której mowa jest w cytowanym na początku niniejszej recenzji fragmencie powieści. Adela z pełną premedytacją porzuca słoneczne, włoskie wybrzeże i zimową porą wraca do rodzinnego Wrocławia, w którym nikt na nią czeka, ponieważ kiedy lata temu postanowiła podążać własną ścieżką, jej wybór okazał się nieakceptowalny dla jej rodziców. Kobieta rozpoczyna kolejny rozdział swojego życia, który można by zatytułować „po stracie”, od wynajmu mieszkania oraz podjęcia pracy. Obie te aktywności wprowadzają do jej otoczenia nowe osoby, które już niedługo okażą się dla niej kluczowe.

Nie chcę zbyt wiele mówić o fabule oraz kompozycji Historii Adeli, bo o ich kunszcie musicie przekonać się sami, natomiast gwarantuję wam, że tym razem autorka przedstawia zawoalowaną, romantyczno-tragiczną historię relacji międzyludzkich, pełną metafor, trafnych cytatów niemalże na każdej stronie i środków wyrazu, od których puchnie serce – puchnie ze szczęścia, że jego właściciel lub właścicielka może czytać te jakże mądre słowa! Wydarzenia przeszłe krzyżują się w idealnych proporcjach z teraźniejszymi, ukazując jednoznacznie siłę konsekwencji wynikających z raz podjętych pod wpływem uporu czy rozgoryczenia decyzji.

Nić opowieści tkanej przez Knedler jest subtelna niczym pajęcza sieć, skrząca się w promieniach słonecznych po deszczowym poranku. Jedna z czytelniczek bardzo trafnie określiła jej styl jako elegancki i ja się pod tym epitetem absolutnie podpisuję, ponieważ kunszt słowa tej wrocławskiej pisarki wprowadza literaturę popularną i jakby nie było rozrywkową, na nowy poziom.

Co więcej, w prozie Knedler każdorazowo znaleźć można hołd oddany olimpijskim muzom, znanym z greckiej mitologii. Nie inaczej jest w Historii Adeli, w której znaczącą rolę odgrywa:
- muzyka - Polihymnia powinna czuć się ukontentowana jazzowymi brzmieniami, nadającymi powieści niepowtarzalnego charakteru,
- taniec - Terpsychora zapewne doceni talent taneczny Daniela Raczyńskiego, którym to zarazi niepostrzeżenie główną bohaterkę,
- film - rola dziesiątej, bezimiennej muzy jest w tej książce nie do przecenienia,
- literatura - Kalliope pod rękę z Erato z pewnością zaaprobowałyby wprowadzone w fabule wątki korespondencji miłosnej, wymienianej przez parę drugoplanowych bohaterów pod postacią stron z różnorodnych dzieł.

Znalazło się w tej książce również miejsce dla sztuki, jaką jest malarstwo, co bezapelacyjnie dopełnia walorów edukacyjnych, płynących w nienachalny i bardzo przekonujący sposób z tego tytułu, łączącego w sobie nuty rozrywki i erudycyjnej przygody.

Mając za sobą lekturę niemal wszystkich książek, które wyszły „spod pióra” Magdaleny Knedler, z pełnym przekonaniem uznaję Historię Adeli za najlepszą powieść w jej dorobku, a już na pewno za najlepszą polską książkę roku 2017.

Ocena: 6/6 czytaj więcej
©Domi Czyta
Każdy z nas dzieli swoje życie na „przed” i „po”. Nawet takie proste sprawy: przed obiadem wypiję szklankę wody, bo tak zaleca moja dietetyczka, a po obiedzie zasnę kamiennym snem warcząc na każdego, kto spróbuje mnie choćby tknąć. Przed pracą spróbuję jakkolwiek ogarnąć moje krnąbrne włosy, a po pracy pójdę je obciąć, bo nie mam do nich już siły. Przed urlopem kupię szałowy strój kąpielowy, a po urlopie go wyrzucę, bo stwierdzę, że jednak jest za mały i mi się spod niego co nieco wylewa. Może być mniej „codziennie”: przed rozwodem będę płakać każdego wieczora, a po rozwodzie poczuję, co znaczy żyć szczęśliwie. Przed śmiercią męża będę mieszkała w urokliwej włoskiej miejscowości, a po jego śmierci wrócę do Wrocławia. Na ostatnim zdaniu się zatrzymam. W takiej sytuacji „przed” i „po” poznajemy Adelę Henert. Proszę Państwa, przed Wami kilka słów na temat Historii Adeli autorstwa Magdaleny Knedler.

Adela wraz z mężem mieszka w Sperlondze, małym włoskim miasteczku położonym na wybrzeżu Morza Tyrreńskiego. Wspólnie prowadzą księgarnio-kawiarnię, tworząc wyjątkowe miejsce dla okolicznych mieszkańców. Niestety, dość sielankowe życie kończy się 8 grudnia, kiedy to Paweł odchodzi. Na zawsze. Wówczas bohaterka postanawia wrócić do rodzinnego Wrocławia i zacząć życie od nowa. Aby odkupić winy, wymierza sobie srogą karę: być dobrym człowiekiem i robić wszystko z myślą o innych. Błahe? A próbowaliście? Szlachetność niby jest modna, ale tak naprawdę wcale nie jest popularna – owszem, chętnie się o niej mówi, ale z czynami to już trochę kiepsko. Adela podejmuje się wyzwania, które ma ją rozgrzeszyć. Zaczyna od oddania swoich długich włosów na rzecz Fundacji Rak’n’Roll.

Jeśli ktoś z Was pomyślał, że Historia Adeli to książka po prostu o czynieniu dobra, to jest w błędzie. Przede wszystkim tu nic nie jest „po prostu”. Kilka sprawnie przeplatających się ze sobą wątków powoduje, że nie sposób oderwać się od lektury. Z jednej strony opisany z wyczuciem i nienachalnie romans bohaterki ze współlokatorem, a z drugiej tajemnica, którą dziewczyna próbuje rozwikłać poznając przy okazji zagmatwane (i bardzo ciekawe) losy ciotki Stefanii. Do tego dochodzą trudne relacje rodzinne między Adelą a jej rodzicami – niewybaczone przewinienia i niewypowiedziane pretensje. Moim zdaniem to historia o życiowych wyborach – takich, które kształtują nas na nowo i pozwalają stworzyć bezpieczne „po”.

Swoistą wisienką na torcie jest tajemnicza śmierć Pawła i silne poczucie winy kobiety, które wraca w każdym prawie rozdziale i stanowi piętno, z którym ta nie potrafi sobie poradzić. Niesamowite, jak Magdalena Knedler potrafiła poprowadzić ten wątek. Przez moją głowę przelatywały najgorsze domysły. Za każdym razem, kiedy Adela była bliska opowiedzenia tej historii, moje serce niemalże przestawało bić. Pięknie się to wszystko plecie. Cudownie się czyta. Jeszcze wspanialej przeżywa.

Bardzo lubię być blisko autora i bohaterów. Kiedy Adela słuchała Louisa Armstronga – włączałam jego utwory. Kiedy przypominała sobie, jak wyglądała Anne Hathaway w filmie „Interstellar” to sama koniecznie chciałam ją zobaczyć w tej kreacji. Autorka prowadzi nas śladami mało znanego włoskiego jazzu oraz popularniejszej muzyki w wykonaniu Stinga czy Boba Dylana. To niezwykły dodatek. Wielki ukłon z mojej strony dla Magdy Knedler za jej wiedzę i umiejętność dzielenia się nią z czytelnikami w tak subtelny, a jednocześnie czarujący sposób.

Ocena: 6/6 czytaj więcej
©Spadło mi z regała
Historia Adeli jest bardzo poruszająca. Kiedy sięgałam po tę książkę, spodziewałam się zwykłej obyczajówki, a dostałam opowieść o pokonywaniu trudności, walce o siebie i wracaniu do życia po wielkiej tragedii. Kiedy zorientowałam się, jaki bagaż życiowy niesie na swoich barkach Adela, obawiałam się, że książka mnie zdołuje i rozważałam odłożenie jej na później, ale ostatecznie tego nie zrobiłam. I całe szczęście, ponieważ autorka poprowadziła mnie przez życie bohaterów w sposób bardzo wyważony. Choć emocji było dużo, to nie wszystkie były przytłaczające. Właściwie żadne nie były. Adela przeżywała trudne chwile, wiele musiała przepracować i zrozumieć, a także zmienić podejście do samej siebie i innych. Towarzyszenie jej w tej ciężkiej pracy nad zmianą było ciekawym doświadczeniem i bardzo się cieszę, że miałam możliwość uczestniczenia w tym, co rodziło się powoli między Adelą a Danielem. Dzięki pewnym zrządzeniom losu (bo uważam, że przypadki nie istnieją) połączyła ich bardzo dojrzała relacja.

Podobało mi się to, że nie wszystko podane zostało od razu "na dzień dobry". W kolejnych rozdziałach zatytułowanych nazwami miesięcy, które wskazywały upływ czasu w powieści, autorka dawkowała istotne informacje, wciąż nie zdradzając wszystkiego. Nie przypuszczałam, że w powieści obyczajowej można tak stopniować napięcie!

Autorka świetnie pokazała ulotność życia, ale jednocześnie wagę wspomnień, tych trudnych, które mogą nas ściągnąć w przepaść, ale też tych dobrych, które pomogą nam się wydostać na powierzchnię. Poczucie winy i poczucie krzywdy, mogą bardzo łatwo zawładnąć nami do tego stopnia, że przegapimy szczęście, które się do nas uśmiecha. Dobrze być spostrzegawczym. Dobrze jest też trafić na kogoś, kto cierpliwie poczeka na chwilę, w której będziemy gotowi się otworzyć na "nowe". Tak właśnie stało się w przypadku Adeli, której historia naprawdę jest warta poznania, choć nie brakuje w niej smutku. Życie każdego człowieka to przeplatanka radosnych i trudnych chwil. Gdyby zawsze było dobrze, nie potrafilibyśmy tego szczęścia docenić. Smutki i troski przygniatają, ale pozwalają nam też spojrzeć na życie inaczej, docenić chwile radości. Poznaj Adelę, a zobaczysz, jak się to robi...

Spodobały mi się nawiązania do artystów, muzyków, pisarzy. Autorka pomyślała o czytelnikach, którzy chcieliby sami sprawdzić pojawiające się w treści książki dzieła i zebrała je na końcu w listę propozycji do obejrzenia, przeczytania, posłuchania.

Z innych spraw, była to moja pierwsza książka przeczytana na czytniku i powoli zaczynam się przekonywać do tej wersji poznawania lektur.

Ocena: 5+/6 czytaj więcej
©Bibliotecznie
Magdalena Knedel to jedna z bardziej lubianych polskich pisarek. Ma na swoim koncie dziewięć książek. Jej najnowsza publikacja Historia Adeli jest jednak moim pierwszym z nią spotkaniem. Nie wiem, jak pozostałe pozycje. Ta zdecydowanie mnie zachwyciła i z wielką ciekawością sięgnę po jej poprzednie i następne powieści.

Adela Henerd, młoda wdowa, wraca do Wrocławia, swojego rodzinnego miasta. Nie spotyka się jednak z rodziną. Wprost przeciwnie. Właściwie pierwsze kroki po przyjeździe, kieruje do… fryzjera. Nie jest to jednak kwestia jej próżności. Kobieta postanowiła bowiem zacząć wcielać w życie projekt „jedna dobra rzecz” i zaczęła go od oddania swoich włosów dla fundacji, na peruki dla chorych na raka kobiet. Co ją do tego skłoniło? Właściwie w każdym z rozdziałów znajdziemy poszczególne, pojedyncze wiadomości, z których jako czytelnicy musimy sobie ułożyć motywy działania Adeli. Dowiemy się o jej przeszłości we Włoszech, życiu z ciężko chorym mężem, o jej relacjach z rodzicami i o traumach, które doprowadziły ją do miejsca, w którym obecnie się znajduje.
W Polsce kobieta musi zacząć wszystko od nowa. We Wrocławiu Adela dość szybko znalazła pracę, a w niej przychylne sobie koleżanki. Bez problemu znalazła też mieszkanie u lekko ekscentrycznego wykładowcy uniwersyteckiego. Właściwie od samego początku z Danielem połączyła ich przyjaźń. Oboje byli po przejściach, oboje w żałobie i oboje stanowili dla siebie wsparcie. Oboje też postanowili odkryć tajemnicę zagadkowych listów ciotki Stefy, oraz pękniętej na pół starej filiżanki. Do tego dochodzi jeszcze sprawa tajemniczej kobiety pojawiającej się pod ich oknem i herbaciane róże na grobie ciotki Daniela. Czy uda im się połączyć te tajemnice i je rozszyfrować? Jaką w tym rolę odegra starsze małżeństwo, które przypadkowo spotkali? I czy uda im się również poradzić sobie z ich stratami i samotnością? Tego oczywiście dowiecie się sięgając po tę niezwykle wzruszającą, dobrą i ciepłą powieść.

W tej książce znajdziemy właściwie dwie niezwykłe historie. Współczesną, oraz sięgającą czasów PRL-u. Obie są trudne i bardzo poruszające. Obie mnie zachwyciły.

Historia Adeli, to książka, o której szybko nie zapomnę. Delektowałam się nią, rozdział po rozdziale, słowo po słowie. Mimo jej smutnych i ujmujących momentów, to również powieść pełna ciepła, dobra i pozywanych emocji. To książka o próbie odkupienia i wybaczenia samemu sobie, ale również o odkrywaniu siebie i innego człowieka. Tego mi było trzeba. To moja druga ulubiona publikacja stycznia. Serdecznie i Wam polecam by po nią sięgnąć. Historia Adeli to idealna lektura na chłodne wieczory pod kocem. Takie z kubkiem ciepłej herbaty w dłoni.

Historia Adeli to również inspiracja do tego, by czasem zrobić "jedną małą rzecz", dla innych. Zdecydowanie polecam.

Ocena: 5/6 czytaj więcej
©Kocham Cię, moje życie
Historia Adeli zaskoczyła mnie. Od początku wciągnęła mnie w swój świat, ale myślałam – o, sympatyczna obyczajówka. Jednak z każdą stroną dostrzegałam i czułam, że ta powieść to coś więcej. To nie zestaw banalnych, przeciętnych myśli i przekazu, ale również dotknięcie wielu niecodziennych i ważnych problemów. To nie była pusta gra na emocjach i powielanie schematów, ale szczere odkrycie przez Autorkę swojej duszy i wrażliwości. Magdalena Knedler już wcześniej „kupiła” mnie Dziewczyną z daleka oraz Nie całkiem białym Bożym Narodzeniem, więc do Jej książek nie trzeba mnie namawiać, a Historia Adeli jest naprawdę bardzo dobra.

Adela miała to co najważniejsze, to co daje szczęście, coś co daje moc do pokonywania codziennych problemów. Niestety nie było jej dane długo się tym cieszyć. Wszystko się skończyło. Przyszedł czas na podjęcie bardzo ważnych decyzji, chwycenia życia za bary i obranie jakiegoś kierunku. We Włoszech zostawiła wspomnienia, te wszystkie dobre chwile i kawiarnio-księgarnię, którą prowadziła. Wróciła do Polski, z jakimś z grubsza powziętym postanowieniem, zarysem planu na przyszłość. Musi wiele puzzli poukładać, żeby zyskać spokój i na nowo zacząć żyć.

Magdalena Knedler kilka razy pomogła bohaterom trafić na właściwe miejsce, zapukać do właściwych drzwi. W końcu to powieść. Jednak nikt nie zaprzeczy, że przypadki chodzą po ludziach, zdarzają się cudowne zbiegi okoliczności i myślę, że to co spotkało Adelę mogło zaistnieć naprawdę.

Niesamowitą wartością dodaną w Historii Adeli jest muzyka i sztuka. „Lubisz jazz?” wypowiadane przez Macieja Stuhra dubbingującego pszczołę w kreskówce, każdorazowo wywołuje uśmiech na mojej twarzy. Ale jazz, to też moje dzieciństwo i słuchanie z tatą Louisa Armstronga. Dlatego też mam wielki sentyment do tej muzyki i bardzo się cieszę, że towarzyszy bohaterom przez całą książkę. O obrazach, sztuce i jej interpretacji również Autorka pięknie pisze i tak sugestywnie, że nie sposób nie wyszukać sobie danego dzieła, żeby zobaczyć jak wygląda w rzeczywistości.

Bardzo dużym plusem powieści jest to, że nie jest cukierkowa i słodka. Jest wiarygodna, prawdziwa, po prostu życiowa. Skończyłam ją czytać z poczuciem ogromnego komfortu i ciepła w sercu. Polecam!

Ocena: 5+/6
czytaj więcej
©Na czytniku
Czy da się zamknąć jeden rozdział życia w dwóch walizkach i rozpocząć nowy z daleka od miejsca, które było domem przez lata? Nie tak po prostu, ale z dnia na dzień i z przekonaniem, że nie ma innej drogi? W takiej sytuacji niczego nie można być pewnym, każdy kolejny krok wcale nie bywa łatwiejszy, ale nie ma już odwrotu, chociaż co i rusz patrzy się za siebie. Gdzieś z oddali falami nadchodzą wspomnienia, przypominające to co było, ale niestety już stało się przeszłością …

Za sobą miała słoneczną, nadmorską Sperlongę, przed sobą zakorkowany, zimowy, Wrocław. Dlaczego Adela opuściła gościnne południowe miasteczko i wybrała właśnie tę porę na zmianę w swoim życiu? Tego nie wie nikt poza nią samą, czy komuś uda się poznać co stoi za tą decyzją? Nie wiadomo, jedno jest pewne kobieta na śliskim, wrocławskim, bruku rozpoczyna nowy etap w życiu, chociaż może właśnie kończy poprzedni? Jakaś tajemnica towarzyszy jej niczym cień, dodając wszystkiemu co robi dodatkowego znaczenia. Wrocław ma w sobie wiele uroku, a kiedy zaczyna się dostrzegać lub przypominać jego niepowtarzalny urok, niektóre sprawy stają się prostsze, również w ludziach zaczyna się zauważać to czego sami nie widzą lub nie chcą dostrzec. Adela chciała zrobić coś dobrego dla innych, bezinteresownie, co było tego powodem? Gdy nie wie się jak pomóc sobie samemu otwarcie się na problemy otoczenia wydaje się wspaniałym pomysłem, lecz czy jest to lek na wszystkie rany?

Zaszufladkować książkę nie jest trudno, ta jest romansem, tamta kryminałem, a kolejna to obyczajowa ze szczyptą tajemnic. Jednak czasem trafia się lektura, która niesie z sobą ogromną dawką emocji, skłania do refleksji co i rusz, zaraz potem wywołując uśmiech, by za moment jej słowa zwilżyły oczy. Przypisać Historię Adeli do jednej kategorii byłoby jak włożeniem pięknego zdjęcia tak by pasowało w grube ramy, podkreślające jedynie, że coś ważnego zostało pominięte. Magdalena Knedler oddała w ręce swoich czytelników niesamowitą powieść szybko kruszącą obojętność, wciągającą w losy bohaterów, a wraz z kolejnymi stronami coraz bardziej kuszącą tajemnicami oraz możliwymi scenariuszami ich rozwiązania. Książce tej towarzyszy wprost mistrzowsko oddana zaduma, smutek, radość, każde z nich przeplata się z pozostałymi tworząc niezwykłą uczuciową mozaikę, w której bohaterowie próbują się odnaleźć oraz stworzyć na nowo swoją przyszłość. Nim czytelnicy poznają wszystkie jej elementy przyjdzie im spotkać zwyczajnie niezwyczajnych ludzi oraz niezwykłe historie, kryjące się za ich sylwetkami dostrzeganymi przez nielicznych. Słoneczna Sperlonga i mroźny Wrocław, oba miejsca dzieli setki kilometrów i łączy postać tytułowej Adeli, kobiety noszącej w sobie pewien sekret i pragnącej zrobić jedna dobrą rzecz. Czy jej się uda? Na to pytanie odpowiedź jest gdzieś w książce, ale wraz z zagłębianiem się w lekturę niejeden znak zapytania się pojawi i nim wyjaśni się co się za nim kryje, zaintrygowanie będzie rosło. Czytelnicy dostają rzadko spotykaną szansę by towarzyszyć ludziom, próbującymi z okruchów przeszłości stworzyć przyszłość lepszą nie dla siebie, ale dla innych i jednocześnie znaleźć miejsce dla swojej osoby. Historia Adeli nie ma szybkiej akcji, spektakularnych zwrotów w fabule, istotą tej powieści są ludzie, decyzje oraz ich skutki, czasem odbijające się echem przez dekady. Magdalena Knedler mistrzowsko poprowadziła swoich bohaterów przez najtrudniejsze życiowe meandry, oddając całą gamę emocji z zachowaniem głębi i wagi. Wiele symboli kryje się za poszczególnymi postaciami, a zapowiedzią jest minimalistyczna, lecz i jednocześnie skłaniająca już na wstępie do zastanowienia się okładka, znaczenie jakiej w pełni przemawia gdy Historia Adeli zostanie poznana.

Ocena: czytaj więcej
©Taki jest świat
Słyszeliście już o akcji „Daj Włos!”? To niesamowita inicjatywa fundacji Rak’n’Roll Wygraj Życie, w ramach której można przekazać własne włosy na peruki dla kobiet w trakcie chemioterapii. Jak widać, wystarczy niewielki gest, aby wzbudzić na czyjejś twarzy prawdziwy uśmiech. Ta bezinteresowna pomoc okazała się także biletem do nowej powieści Magdaleny Knedler, która swego czasu również przekazała włosy na szczytny cel i tym samym, mimowolnie podrzuciła wyobraźni zalążek wieloaspektowej i bez dwóch zdań poruszającej fabuły. Historia Adeli zaczyna się bowiem właśnie od ścięcia konkretnej długości warkocza…

Słoneczna Sperlonga, kameralna księgarnio-kawiarnia Giro Tondo i ukochany mąż Paweł, nad którego życiem zawisły czarne chmury. Tak wyglądała rzeczywistość Adeli Henert przez ostatnie dziesięć lat, ale rozdział zwieńczony dramatem właśnie został zamknięty. Kobieta wraca do rodzinnego Wrocławia, zaczyna pracę w księgarnio-kawiarni Becky Sharp i znajduje kawałek własnej przestrzeni w odziedziczonym domu Daniela Raczyńskiego. Jak się okazuje, ekscentryczna ciotka Stefania zostawiła mężczyźnie nie tylko poniemiecką nieruchomość, ale też stare listy i pękniętą filiżankę. W zachowanych pamiątkach ewidentnie tkwi tajemnica, która mimowolnie wznieca iskrę do wspólnego grzebania w przeszłości zmarłej Stefanii. Pojawiająca się za oknem kobieta i świeże herbaciane róże na grobie ciotki pozwalają sądzić, że sprawa ma naprawdę głębokie dno. W odkryciu prawdy pomaga tej dwójce przypadkowo poznane starsze małżeństwo, które nieoczekiwanie dokłada do dawnej opowieści całkiem sporą cegiełkę. Nieśpiesznie, krok po kroku, powstaje zatem coraz wyraźniejszy i tym samym coraz bardziej poruszający portret życia zmarłej kobiety.

Do pierwszoosobowej narracji autorka zaprasza tutaj Adelę Henert – kobietę, która przez ostatnie lata kosztowała nie tylko włoskiego słońca, ale też szczerego uśmiechu oraz prawdziwej miłości. Piękny obrazek zaburzyła jednak gorzka rzeczywistość, która zmusiła bohaterkę do poświęcenia własnego życia dla dobra drugiej osoby. W gorącej Sperlondze wydarzyło się także coś, co zauważalnie trapi duszę Adeli. Przeprowadzka ma pomóc kobiecie zwalczyć demony przeszłości, ale te kłębią się na dnie jej sumienia i nie dają chwili odpoczynku. Wyraźną wewnętrzną duchotę próbuje przewietrzyć on – świeżo poznany właściciel poniemieckiego domu. Daniel Raczyński okazuje się dla Adeli ogromną podporą, a także cierpliwym słuchaczem, któremu kobieta sumiennie powierza część własnej historii. Niewiarygodnie miło jest popatrzeć, jak ta dwójka wzajemnie się dogaduje, nawet jeżeli ich zdania są podzielone. Ich relacja jest nienachalna i stuprocentowo naturalna. Tu wszystko toczy się w odpowiednim tempie, nie za szybko i nie za wolno. Główni bohaterowie również zbudowani są tak, aby czytelnik nie widział w nich tylko stworzonych kreacji, ale przede wszystkich ludzi z krwi i kości. Adela i Daniel są nieidealni, mają pogmatwaną przeszłość, a także multum błędów wpisanych we własne życiorysy. Nie ma jednak wątpliwości, że są to bohaterowie z duszą, bez dwóch zdań wyraziści i autentyczni.

Magdalena Knedler przeplata historie dwojga ludzi w sposób tak przemyślany, że odbiorca z przyjemnością i widocznym zaangażowaniem podpatruje ich działania. W pamiątkach po zmarłej Stefanii ukrywa się niesłychanie szczera, głęboka i poruszająca opowieść, której kolejne warstwy otulone są autentycznymi emocjami. Równie ujmująca, piękna i dramatyczna, a przede wszystkim zaskakująco bogata okazuje się przeszłość Adeli, tak skrzętnie skrywana przed otoczeniem. Naznaczone ambicjami rodziców dzieciństwo i późniejsza ucieczka w nieznane, której owocem okazało się spontaniczne, treściwe i płynące prosto z serca uczucie, zwane po prostu miłością – to jedno, a doszczętne poświęcenie się drugiej osobie, tak bezinteresowne, wstrząsające i sensowne zarazem – to drugie. Między kartami obu historii wciąż płyną kolejne przesłania, a jednym z nich jest zachęta do odświeżenia starej życiowej prawdy. Człowiek bowiem zawsze uczył się i będzie uczył na swoich błędach, a wszelkie słabości i niefortunne decyzje z przeszłości są w życiu po to, aby obrać właściwą drogę. Autorka równie pięknie rozpisuje się o wadze dobroczynności, wielokrotnie pokazując, jak niewiele trzeba, aby wspomóc potrzebujących. Ścięcie włosów na potrzeby fundacji Rak’n’Roll Wygraj Życie, zbieranie nakrętek dla hospicjum i regularne oddawanie krwi – to tylko wybrane przykłady, do jakich Magdalena Knedler angażuje główną bohaterkę. Adela Henert wspiera innych na każdym kroku, ale w jej przypadku szlachetna pomoc jest nie tylko gestem, ale też próbą zdjęcia z siebie niewyobrażalnego ciężaru, tak przytłaczającego i bolesnego zarazem.

Nie ma najmniejszych wątpliwości, że autorka plastycznie rozrysowała sylwetki bohaterów, zadbała też o wartościowy przekaz, w którym zawarła piękną zachętę do udzielania bezinteresownej pomocy. Historia ta niewątpliwie zyskuje na każdym kroku, ale jej największym atutem jest niesamowity klimat, tak finezyjnie spajający wszystkie wątki fabularne. Subtelnie wyważone zwroty w połączeniu z ironicznym poczuciem humoru sprawiają, że czytelnik z jednej strony uśmiecha się pod nosem, a z drugiej podziwia bogaty język, jakim nieprzerwanie posługuje się Magdalena Knedler. Autorka wielokrotnie odwołuje się do treści znanych dzieł literackich, ale nie zapomina też o muzyce, rozpylając wokół wyjątkowo nastrojowe utwory Enrico Pieranunziego, Renato Carosonego, Elli Fitzgerald, czy Enrica Ravy. Ten jazzowy wkład niezaprzeczalnie wpływa na doznania czytelnika, ale nie sposób nie wspomnieć o Danielu tańczącym w kuchni z samym Georgem Michaelem – to jest dopiero zjawisko!

Historia Adeli to powieść nasycona autentycznymi emocjami, których wyrazisty smak nieustannie lawiruje między tajemniczą przeszłością a świeżością dnia dzisiejszego. Powietrze wypełnia tu życiodajny aromat kawy, niepowtarzalny zapach książek oraz intensywna woń czekoladowego brownie, a w tle wciąż roznoszą się utwory Pieranunziego, Carosonego i Enrica Ravy. Magdalena Knedler w sposób niesłychanie wymowny definiuje kwintesencję miłości, dzięki czemu czytelnik nie tylko rozkoszuje się szczerym uśmiechem, ale przełyka też gorzkie łzy. Ta historia zostanie ze mną na długo!

Ocena: 5+/6
czytaj więcej
©Mozaika Literacka
Komentarze dotyczące książki:
Warto zerknąć