ebook Bad Mommy. Zła Mama
3.43 / 5.00 (liczba ocen: 2217)

Bad Mommy. Zła Mama
ebook: mobi (kindle), epub (ipad)

E-book - najniższa cena: 22.22
wciąż za drogo?
27.81 złpremium: 17.94 zł Lub 17.94 zł
25.53 zł
26.00 zł
29.90 zł
22.22 zł
22.98 zł
kliknij aby zobaczyć pozostałe oferty (3)
Wesprzyj UpolujEbooka.pl - postaw kawę
Inne proponowane

Książka autorki powieści bijących rekordy popularności – „Margo”, „Never never” i „Mimo moich win”. Tarryn Fisher tym razem proponuje czytelnikom znakomicie skonstruowany thriller psychologiczny, pełen intryg i obsesyjnego uczucia. Jak daleko się posuniesz, żeby zawładnąć czyimś życiem?

Wciągający, pełen intryg i obsesyjnej miłości thriller psychologiczny.
Jolene i Darius Avery są szczęśliwą parą i rodzicami kilkuletniej Mercy. Pewnego dnia do sąsiedniego domu wprowadza się tajemnicza Fig. Szybko zaskarbia sobie sympatię młodego małżeństwa i staje się najbliższą przyjaciółką Jolene.
Z czasem zachowanie Fig staje się coraz bardziej niepokojące – kobieta gromadzi w domu rzeczy identyczne jak u przyjaciółki, kupuje takie same ubrania, a na Instagramie publikuje zdjęcia Dariusa. Czy prawdziwym obiektem jej zainteresowania jest Jolene, jej przystojny mąż czy mała Mercy? A może chciałaby mieć ich wszystkich?
Tarryn Fisher nakreśliła niezwykle intrygujące portrety psychologiczne bohaterów. W jakim stopniu ich motywacje są szczere? A może wszystko, co pokazują otoczeniu, to perfekcyjnie wyreżyserowany spektakl?

Bad Mommy. Zła Mama od Tarryn Fisher możesz już bez przeszkód czytać w formie e-booka (pdf, epub, mobi) na swoim czytniku (np. kindle, pocketbook, onyx, kobo, inkbook).
Kiedy zaczynasz zmieniać małe rzeczy, zmianom ulegają też te duże.
Wszystko co najlepsze wymaga cierpliwości.
Ludzie zwyczajnie nie chcą słyszeć prawdy. Mają swoje przekonania i każde ich podważanie budzi w nich niepokój.
Miłość jest tym, czym tylko zechcesz, żeby była.
Miłość staje się poświęcaniem się dla kogoś, kto jest dla ciebie ważniejszy, niż Ty sama.
Po genialnej Margo postanowiłam w końcu sięgnąć po kolejną powieść pani Fisher. A jak mi się podobało tym razem?

Książka jest podzielona na trzy części, gdzie w każdej narratorem jest ktoś inny. W części pierwszej poznajemy Fig, która tak naprawdę staje się główną bohaterką całej powieści. Jest to zdecydowanie kobieta chora umysłowo, a mogę to napisać, ponieważ pragnienie posiadania dokładnie tego samego, co inna osoba nie jest w żadnym stopniu normalne.

Potem poznajemy męża Jolene, Dariusa. Nie chcę Wam spoilerować kim ten człowiek się okazuje, ale choć sam jest psychologiem, to również nie jest do końca normalny. Ten bohater zdecydowanie nie przypadł mi do gustu, choć z drugiej strony nadał on również tej powieści takiego mrocznego charakteru.

W trzeciej i ostatniej części, z bliska poznajemy Jolene. I szczerze? Jest to jedyna bohaterka, która przypadła mi tutaj do gustu. To, co teraz napiszę zabrzmi śmiesznie, ale wydaje mi się, że była to najzdrowsza postać z całej tej powieści. Jest na pewno osobą o dobrym sercu, która chce nieść pomoc każdemu, kto tylko jej potrzebuje. I właśnie w ten sposób łapie się na zagrywki nieszczęsnej Fig. Ale już cicho, więcej nie zdradzę.

Wydaje mi się, że zdążyłam przekonać się już na co stać Tarryn Fisher, ale tutaj jednak czegoś mi zabrakło. Miała być ta dusząca atmosfera, ten mrok, który powoli otaczał całą trójkę, a znalazłam tutaj tylko jakąś upierdliwą babę, która na siłę próbowała być taka jak Jolene, oraz denerwującego faceta, który podobno miał być tym dobrym. Podobno. Jeśli chodzi o Jolene: mimo tego, że ją polubiłam najbardziej, to jednak bardzo irytowała mnie jej ufność. Normalna, dorosła osoba nie jest AŻ TAK ufna i nie oddaje swojego serca nowo poznanej osobie.

Jeśli chodzi o styl autorki, nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń, bo książka mimo wszystko została napisana dobrze. Pomysł również był naprawdę dobry, ale ja jestem rozczarowana. Spodziewałam się czegoś naprawdę przerażającego i trzymającego w napięciu, a otrzymałam coś w stylu obyczajówki z pewnymi elementami thrillera.

Ocena: 3+/6 czytaj więcej
©Inthefuturelondon
Na początku tego roku zachwyciłam się Margo Tarryn Fisher. Powieści psychologiczne to gatunek, który w mojej ocenie tej autorce wychodzi zdecydowanie lepiej niż romanse. Fisher potrafi wejść w skrzywiony ludzki umysł i zadziwiająco dobrze przelać jego szaleństwo na papier. Z tego względu po prostu musiałam sprawić sobie kolejną z jej powieści wpisujących się w ten gatunek. Po raz kolejny jestem pod wrażeniem jej talentu.

Jolene i Darius są młodym, szczęśliwym małżeństwem wychowującym kilkuletnią córeczkę, Mercy. Pewnego dnia do sąsiedniego domu wprowadza się Fig. Kobieta szybko zyskuje sympatię małżeństwa i staje się przyjaciółką Jolene.
Z czasem jej zachowanie zaczyna się robić niepokojące. Fig spędza dużo czasu w domu sąsiadów, kupuje takie same rzeczy, jakie znajdują się w domu Jolene, zaczyna ubierać się podobnie jak ona, kopiuje jej zdjęcia na Instagramie. Zachowuje się tak, jakby powoli zamierzała przejąć życie sąsiadki.
Fig ma w tym swój cel. Wierzy w to, że jej nienarodzone dziecko odrodziło się w ciele małej Mercy. W jej ocenie Jolene nie zasługuje na nią. Zrobi wszystko, by uratować małą przed Złą matką.

Bad mommy podzielona jest na trzy części. Pierwsza z nich napisana jest z perspektywy Fig, druga z punktu widzenia Dariusa, trzecia natomiast w pełni należy do Jolene. Dzięki temu otrzymujemy szerokie spojrzenie na całą opowieść.

Tarryn Fisher ma niebywałą wręcz zdolność do wnikania w umysł psychopaty. To zadziwiające, z jaką łatwością potrafi tak wiarygodnie przedstawić pokrętną logikę Fig. Obsesja bohaterki od początku budziła moje obrzydzenie. W głowie nie mieściło mi się jej niedorzeczne przekonanie, że dusza jej nienarodzonego dziecka przyszła na świat w ciele dziecka innej kobiety. Z czasem jednak, im dłużej przyglądałam się temu, jak Fig wkrada się w łaski Jolene i Dariusa, osacza ich, jak zaczyna upodabniać się do Jo, tym coraz bardziej byłam ciekawa tego, czy uda jej się dopiąć swego i rozbić idealny, jak się zdawało, związek sąsiadów. Zastanawiałam się także nad tym, do czego jeszcze będzie zdolna się posunąć, by osiągnąć swój cel. Z jednej strony wiedziałam, że to, co robi bohaterka, jest chore, ale z drugiej strony nie mogłam zaprzeczyć, że fascynuje mnie to, jak pracuje jej pokręcony umysł – jak racjonalizuje sobie podejmowane decyzje, jak tłumaczy sobie sens jej działań.

Czytając część poświęconą Fig, byłam przekonana o tym, że jest ona jedyną postacią, z którą coś nie gra. Z jej perspektywy małżeństwo Jolene i Dariusa wyglądało na idealne do bólu. Z czasem jednak okazało się, że idealny, rodzinny obrazek ma rysy, a każde z trojga bohaterów ma coś za uszami. Fisher stworzyła złożone postacie, a odkrywanie ich tajemnic wciągnęło mnie bez reszty. Napięcie powoli rosło, a ja nie mogłam oderwać się od książki. Przewracając kolejne sceny, poznawałam brudne sekrety bohaterów i zadawałam sobie pytanie, do czego doprowadzą ich działania i jaki to wszystko będzie miało finał. W mojej głowie pojawiło się wiele scenariuszy tego, jak ta historia mogłaby się zakończyć, ale na ten, który zaserwowała autorka, w życiu bym nie wpadła. Tarryn Fisher zrzuciła na mnie prawdziwą bombę. Jeszcze jakiś czas po odłożeniu książki siedziałam oniemiała. Po jej przeczytaniu jeszcze bardziej cenię jej autorkę jako pisarkę.

Bad mommy to naprawdę dobra powieść psychologiczna. To obraz mrocznej obsesji, szaleństwa, które powoli ogarnia człowieka i pcha do pokręconych czynów. Tarryn Fisher ma talent do pisania powieści, które jednocześnie potrafią w pewnym stopniu przerażać tym, do czego zdolna jest doprowadzić psychika chorej osoby, i fascynują złożonością ludzkiego umysłu. Po raz kolejny autorka zrobiła na mnie spore wrażenie i teraz nie mam już wątpliwości, że sięgnę po każdą jej powieść, która będzie wpisywała się w ten nurt.

Bad mommy porywa, szokuje, fascynuje, zaskakuje, przeraża. Zdecydowanie polecam!

Oxena: 5/6
czytaj więcej
©Zaczytana Dolina
Chyba każdy z nas miał w sobie na pewnym etapie życia coś z kameleona: chciał wtopić się w otoczenie. Czasem ma się przemożną ochotę upodobnić do innych, nosić podobne ciuchy, słuchać tej samej muzyki, co najlepsza przyjaciółka, chadzać w te same, modne miejsca. To częste zwłaszcza wśród nastolatków, które chcą identyfikować się z grupą rówieśniczą. Co jednak, gdy z osobowości mimikry się nie wyrasta? Co, gdy te objawy, wyolbrzymione i chorobliwe, ma zwichrowana, niepewna siebie osoba szukająca ofiary, której upodobania może przejąć? Wtedy zaczyna się robić niebezpiecznie, szczególnie, że początkowo trudno zauważyć jak groźna jest sytuacja… Tarryn Fisher opisuje kobietę - mimikrę w swoim najnowszym thrillerze psychologicznym Bad Mommy. Zła mama.

Jolene i Darius Avery to szczęśliwe, młode małżeństwo. On jest wziętym psychologiem, ona – opiekuje się w domu kilkuletnią Mercy. Mają piękny dom z ogrodem, są dobrze sytuowani, posiadają paczkę sprawdzonych przyjaciół – właściwie niczego im nie brakuje. Pewnego dnia wypatruje ich Fig: młoda kobieta skrzywdzona przez los. Fig nie układa się w związku, co pogłębiło się odkąd poroniła. Gdy więc wypatruje na ulicy Jolene wraz z dziewczynką, która byłaby w wieku jej nieżyjącej córeczki, coś w niej pęka i życie Fig wskakuje na niewłaściwe tory. Postanawia zbliżyć się do małej, bowiem uważa, że byłaby dla niej o wiele lepszą matką niż Jolene. Bo Jolene jest złą mamą…

Jednak Fig jest sprytna: nie zdradza swoich uczuć, zamiast tego próbuje zaprzyjaźnić się z młodą mamą i stopniowo przejmować kontrolę nad jej życiem. Manipulacja to słowo, które powinno być drugim imieniem Fig: ona wie, jak wzbudzić współczucie, grając na najniższych emocjach. Niepostrzeżenie, krok po kroku, wkrada się w życie Averych. Chce wszystkiego tego, co ma Jolene, bo przecież ona na to nie zasłużyła, prawda? Nie zasłużyła na to życie, na przystojnego, zabawnego męża, którego nie docenia, a przede wszystkim na małego aniołka, jakim jest Mercy. Jolene jest złą mamą, nie dba należycie o bezpieczeństwo córki, nie poświęca jej całego swojego czasu, nie potrafi szybko ułożyć małej do snu. Co innego Fig, od razu czuje, że z Mercy łączy ją jakaś niewidzialna, silna więź, a dziewczynka zdaje się ją uwielbiać. Do czego jest zdolna posunąć się Fig?

Będzie nosić te same ciuchy, uczesze i ufarbuje tak samo włosy, będzie biegać, urządzi tak samo swój dom, kupi identyczne drobiazgi, które rozstawi w pokoju, pomaluje ściany jak Avery’owie i będzie jadać w tych samych knajpach. Chce przejąć Dariusa, męża Jolene, i Mercy. Chce żyć jej życiem, tylko wykorzysta to wszystko lepiej niż Jolene.

Po świetnej Margo byłam ciekawa, co tym razem zaproponuje Tarryn Fisher. Wiedziałam już, że jest zdolna stworzyć bohaterów - potwory, jakich nigdy nie chcielibyśmy spotkać na swojej drodze. W poprzedniej książce taka była matka Margo i tacy byli jej sąsiedzi, w tej potwór ma głos. Margo można było współczuć, mimo tego, na co się zdecydowała, Fig wywołuje jedynie obrzydzenie. Jej zachowanie nie znajduje usprawiedliwienia, a czytelnik nie żałuje jej ani przez chwilę. Zresztą postaci pojawiające się w Bad Mommy niełatwo dają się lubić: nie poczułam sympatii ani do naiwnej, prostolinijnej Jolene, ani do jej męża Dariusa, inne osoby były zaś zbyt lekko nakreślone, bym mogła się z nimi zżyć. To mały minus tej książki: nie bardzo jest tu komu kibicować.

Historia rozpisana jest na trzy głosy: Fig, Dariusa i Jolene. Główni bohaterowie tego dramatu po kolei odkrywają swoje karty, a każde z nich ma jakiegoś trupa w szafie. Narracja Fig jest psychotyczna, widać jak na dłoni, że z kobietą jest coś nie tak. Narracja Dariusa to opowieść zadowolonego z siebie samca, zaś ta Jolene – zagubionej, dającej sobą manipulować dziewczynki, która nigdy do końca nie stała się kobietą. Wszystko razem jest raczej smutne niż przerażające (co powinno być chyba wyznacznikiem thrillera).

Muszę zaznaczyć, że Bad Mommy. Złą mamę czytałam z dużym zaangażowaniem, bardziej jednak dla historii i z ciekawości, jak to wszystko się zakończy, niż dla bohaterów, z którymi nie bardzo się związałam. Niewątpliwie fascynujące było wgryzanie się w chory umysł Fig, a część opowiedziana z jej perspektywy była najlepsza kompozycyjnie. Im dalej w treść, tym moje emocje bardziej opadały, by ponownie wzrosnąć na koniec – czekałam na kulminację i powalające zakończenie i… trochę się zawiodłam. Tarryn Fisher nie przedstawiła bowiem czytelnikom mocnego zakończenia, a jakby zostawiła całość w próżni. Czy jednak żałuję czasu spędzonego nad Bad Mommy? Absolutnie nie. To wciągający thriller psychologiczny, który pokazuje potwora, jakiego możemy spotkać każdego dnia na swojej drodze – i to chyba najbardziej przeraża.

Ocena: 4+/6
czytaj więcej
©tanayah czyta
Zdarza mi się za dużo myśleć, jasne? Mój umysł jest jak komputer, na którym ktoś otworzył zbyt wiele programów. Jestem też po prostu bardzo inteligentna, a bardzo inteligentni ludzie mają dużo myśli, ale to są wszystko genialne myśli.

Po genialnej Margo Tarryn Fisher wiedziałam, że sięgnę w ciemno po każdą jej nową powieść, jaka pojawi się na rynku. Opowieść o młodej dziewczynie z „lekkimi” zaburzeniami psychicznymi była po prostu doskonałą książką, która wywarła na mnie ogromne wrażenie. Do tej pory ta historia siedzi mi w głowie, dlatego z ogromną przyjemnością sięgnęłam po Bad Mommy, tym bardziej, że kilkukrotnie usłyszałam, że jest jeszcze lepsza niż Margo. Osobiście uważam, że lepsza nie jest, ale to kolejna książka Tarryn Fisher, która przypadła mi do gustu. Nie tak bardzo jak poprzednia, ale Bad Mommy zdecydowanie jest dobrym thrillerem psychologicznym.

Początkowo rozgrywające się tutaj wydarzenia poznajemy z punktu widzenia tajemniczej Fig, dlatego byłam przekonana, że to ona jest główną bohaterką tej powieści. To młoda kobieta, która próbując zapomnieć o traumatycznej przeszłości, zaczyna żyć życiem innych osób. Zatraca gdzieś dawną siebie i robi wszystko, aby wejść w skórę swojej sąsiadki, Jolene. Już początkowe rozdziały sprawiły, że moim umyśle zaczął rozgrywać się pewien psychodeliczny scenariusz, który jednak był zbyt przewidywalny jak na umiejętności Tarryn Fisher. Dlatego zlekceważyłam go i dałam się ponieść lekturze, co nie było trudnym zajęciem, bowiem ta powieść naprawdę wciąga i przeczytałam ją w mgnieniu oka.

Dlaczego ciągle zapewniam ludzi, że nie jestem wariatką? Dlatego że oni wszyscy są tacy normalni, nudni?

Fig jest postacią ciekawą, nieco psychodeliczną, ale tak naprawdę pozostali bohaterowie też nie funkcjonują do końca normalnie. Jolene jest taką niewinną i bardzo ufną istotą, która nie dostrzega złych rzeczy – a to może ją doprowadzić do zguby. Jej mąż, Darius, to z zawodu psycholog, a oni podobno nigdy nie są do końca normalni. Rozwój wydarzeń zaczynamy także poznawać z ich punktu widzenia, a właściwie mamy tutaj do czynienia z takim czasowym podziałem – narracje nie mieszają się ze sobą, każdy kolejny bohater przejmuje stery i opowiada nam dalszy bieg tej historii. Było to ciekawe zagranie ze strony autorki, którego się nie spodziewałam, ale okazało się być idealne ku temu, aby lepiej poznać każdego z bohaterów. Ujrzenie pewnych wydarzeń z różnych perspektyw sprawiło, że łatwiej było dostrzec tutaj pewną logikę i sens całej opowieści.

Tarryn Fisher z pewnością potrafi namieszać czytelnikowi w głowie. W taki sposób kieruje fabułą, że pojawia się możliwość podążenia w wielu różnych kierunkach, z których każdy mógłby być przez nią równie dobrze zrealizowany. Mimo wszystko cały czas zastanawiałam się, w którą stronę pójdziemy i jak bardzo psychodelicznie zakończy się historia Fig, Dariusa i Jolene. Okazało się jednak, że Margo była dużo bardziej popieprzona niż Bad Mommy, dlatego też bardziej mi się podobała. Autorka sama postawiła sobie wysoko poprzeczkę, ale z drugiej strony ta powieść porusza zupełnie inną tematykę, więc też musiała zostać inaczej przedstawiona. Owszem, żałuję, że nie było tutaj mocniejszego zakończenia, ale i tak uważam, że jest to dobry thriller psychologiczny, napisana w specyficznym, ale bardzo klimatycznym stylu.

Myślałam o samobójstwie przynajmniej dwa razy w tygodniu. Oczywiście nie w dramatyczny sposób – no, może trochę.

Choć Bad Mommy nie wywarło na mnie takiego wrażenia, jakiego bym oczekiwała, to i tak jest to książka, z którą warto się zapoznać. Twórczość Tarryn Fisher ma w sobie coś niepowtarzalnego. Warto po nią sięgnąć z tego powodu, że potrafi zaskoczyć i trzymać w napięciu, nie jest taka oczywista, jakby się wydawało, a specyficzna atmosfera udziela się czytelnikowi już od pierwszych stron. To bardzo życiowa i dosadna historia, z pełnokrwistymi bohaterami, w której obsesja i niedopowiedzenia mieszają się ze sobą, tworząc niesamowity obraz brutalnej rzeczywistości. Rzeczywistości, która naprawdę mogłaby zaistnieć, nawet tuż obok Was. Rzeczywistości, której moglibyście być częścią, nawet o tym nie wiedząc.

Ocena: 5/6
czytaj więcej
©BookeaterReality
Komentarze dotyczące książki:
Warto zerknąć