ebook Opowieść podręcznej
3.71 / 5.00 (liczba ocen: 8108) Ilość stron (szacowana): 368

Opowieść podręcznej
ebook: mobi (kindle), epub (ipad)

Kategoria:  /
E-book - najniższa cena: 24.22
wciąż za drogo?
30.60 złpremium: 19.74 zł Lub 19.74 zł
24.22 zł Lub 21.80 zł
-19% 24.72 zł Lub 22.25 zł
26.00 zł
32.90 zł
26.11 zł
26.11 zł
kliknij aby zobaczyć pozostałe oferty (4)
Wesprzyj UpolujEbooka.pl - postaw kawę
Inne proponowane

Świat jak z najgorszego koszmaru, gdzie reżim i ortodoksja są jedynym prawem. Wstrząsająca antyutopia o piekle kobiet, na podstawie której powstał znakomity serial oglądany przez cały świat.

Freda jest Podręczną w Republice Gilead. Może opuszczać dom swojego Komendanta i jego Żony tylko raz dziennie, aby pójść na targ, gdzie wszystkie napisy zostały zastąpione przez obrazki, bo Podręcznym już nie wolno czytać. Co miesiąc musi pokornie leżeć i modlić się, aby jej zarządca ją zapłodnił, bo w czasach malejącego przyrostu naturalnego tylko ciężarne Podręczne mają jakąś wartość. Ale Freda pamięta jeszcze, choć wydaje się to nierealne, że kiedyś miała kochającego męża, z którym wychowywała córeczkę, miała pracę, własne pieniądze i mogła mówić. Ale tego świata już nie ma…

O e-booku Opowieść podręcznej blogerzy napisali: 

Ta książka mnie oblepiła, wryła się w mózg, zdołowała. Ta książka jest mocna, paranoidalna i mam nadzieję, przeogromną nadzieję, że nie prorocza. Nie napiszę, że trzeba ją przeczytać, bo tak nie myślę. Sięgnijcie po powieść na własną odpowiedzialność. - Katarzyna Denisiuk - Na czytniku 

Gorąco polecam tę głęboką, wzruszającą, a przy tym wbijającą w fotel prawie każdym zdaniem niezwykłą powieść science-fiction dającą do myślenia na temat kondycji i moralności ludzkości. Niech mocne przesłanie Opowieści podręcznej pójdzie jak najdalej w świat... - Anika Radzka-Nowaczewska - Głodna Wyobraźnia

Opowieść podręcznej od Margaret Atwood możesz już bez przeszkód czytać w formie e-booka (pdf, epub, mobi) na swoim czytniku (np. kindle, pocketbook, onyx, kobo, inkbook) lub słuchać w formie audiobooka (mp3).
Nikt nie umiera z braku seksu. Umiera się z braku miłości.
Żyj chwilą obecną, wyciągnij z tego, ile się da, to jest wszystko, co masz.
Nie opowiada się niczego tylko dla siebie. Zawsze jest jeszcze ktoś drugi.
Ludziom najtrudniej się przyznać, że ich życie nie ma żadnego znaczenia. Żadnego celu. Żadnej treści.
Jest to książka zdecydowanie inna od pozostałych które czytam. Mimo iż mają fabułę, są bohaterowie, można ją opisać jak każdą inną, chociaż nie wiem, czy będę potrafiła w sto procent oddać swoje myśli. Niemniej jednak do stylu pisarki trzeba się przyzwyczaić. Początkowo czułam taką blokadę, która nie pozwalała mi wejść do świata, który został stworzony. Nie mogłam z lekkością śledzić tego, co się dzieje i przyznam szczerze, że mnie to troszkę demotywowało do dalszej lektury... Jednak się nie poddawałam. Tak dobrze oceniana, nie mogę się poddać i porzucić jej czytania. A więc powoli, strona po stronie, cierpliwie czytałam i później już sama nie wiem, kiedy przesiąknęłam klimatem tej opowieści. Jest napisana prostym językiem, mimo tej początkowej blokady, która chyba była znakiem dla mnie i może dla kogoś innego również - żeby maksymalnie skupić się na tym, co czytamy, żeby przygotować się na to, co możemy dostać na stronicach...

Główna bohaterka przed "zmianą ustroju", żyła szczęśliwie, kochała Łukasza, mężczyznę, który co prawda był żonaty, ale był dla niej całym światem. Córeczka również była dla niej wszystkim... Ale jednak wszystko i wszyscy zostali jej gwałtownie odebrani. Nie miała prawa głosu, została Podręczną, służyła jako krowa płodna dla Komendantów, nadawała się tylko do rozrodu, musiała dawać nowe życie, by czynnik przyrostu wzrastał. Współczułam jej całą sobą, nie wiedziałam, że miała aż takie życie... Bez słowa niemal... Bez emocji... Była tylko przedmiotem... Kukiełką w rękach innych ludzi...
Byli też inni bohaterowie, ale nie zapałałam do nikogo tutaj sympatią, jakoś nie potrafiłam w nikim znaleźć jakichkolwiek zalet, pozytywnych cech osobowości.

Zrobiła na mnie wrażenie - nie mogę powiedzieć, że nie. Było w niej wiele scen, które spowodowały dreszcze na mojej skórze. Wiele momentów, które spowodowało, że zaciskałam pięści z niemocy, było mi niesamowicie przykro i czułam się bezsilnie. Jednak nie połączyłam się emocjonalnie z główną bohaterką. Nie potrafiłam przejąć jej emocji i ich odczuwać, z drugiej strony, to nawet dobrze. Gdybym miała czuć to, co ona... Ugh, nie chciałabym.
Widzimy w tej książce, jak kobieta jest zniżona niemal do dna. Bez mężczyzny nic nie znaczy, jest potrzebna tylko do tego, by wykiełkowało w niej życie. To, co robi z nią Komendant, jest jakieś... okropne! Ohydne! I jeszcze w tym wszystkim na siłę uczestniczy żona... Nie, nie mieści mi się to w głowie. Nie mogą mówić, nie mogą tak naprawdę nic... Przykro mi było niesamowicie, jak o tym czytałam. Ogólnie "Opowieść podręcznej" wydaje mi się niezwykle smutną pozycją, która wielu osobom może zapaść głęboko w pamięci. Kobiety nie mają żadnych praw... Jeśli zrobią coś wbrew panującym zasadom, czeka je najgorsza śmierć na murze, koło którego nie raz przechodzi Freda. Mam nadzieję, że nigdy nie będzie tak, że kobiety, czy ktokolwiek na świecie będzie traktowany w ten sposób. To jest nieludzkie, okropne i wbrew wszystkiemu...

Reasumując uważam, że książka zasługuje na uwagę, bo pokazuje czym kobieta stała się w rękach innych. Jak odebrano im wszystkie prawa, jakie tylko mogły mieć. Może poczujecie te emocje, których ja niestety nie odczuwałam. Jestem jednak pewna tego, że wzbudzi w Was wiele przemyśleń. Będziecie robić przerwy i rozmyślać. Nie jest to lekka opowieść, nie jest to lektura dla wrażliwców, bowiem Wasza dusza będzie niczym filiżanka czy szklanka, która właśnie w tym momencie się potłukła. Jest bardzo dobrze dopracowana, niczego jej nie brakuje - takie odnoszę wrażenie. Nie ma tu zbyt wielu dialogów, głównie opisy, ale to właśnie one obrazują nam dokładnie, co siedzi w głowie naszej głównej postaci. Nie braknie momentów, w których weźmiecie głęboki oddech i nie będziecie chcieli wypuścić powietrza, jedyne, czego będziecie chcieć, to zapomnieć o tym, co właśnie przeczytaliście. Mi pozostawiła duży mętlik w głowie. Dużo za duży...

Ocena: 4+/6 czytaj więcej
©Tylko magia słowa
Akcja Opowieści podręcznej rozgrywa się w dystopijnym świecie, być może w ostatniej dekadzie XX wieku lub na początku XXI wieku. Na tym świecie w niedalekiej przeszłości wydarzyło się coś złego, zanieczyszczenie środowiska, wojny, większość ludzi nie może mieć dzieci, ponieważ coś w środowisku wpłynęło na ich ciała. Wiele osób jest bezrobotnych i zaczęło nienawidzić rządu. Grupa wpływowych ludzi w Ameryce zbiera się, walczy z rządem, obala go, nazywa siebie Republiką Gileadu i obiecuje naprawić wszystkie problemy. Jedną z pierwszych rzeczy, jakie robi nowy rząd, jest zakazanie kobietom jakiegokolwiek zatrudnienia. więc jeden problem został rozwiązany - bezrobocie zostało wyeliminowane. Tak jak naziści. Potem wyłapią kobiety, których nie aprobują - bo po raz drugi się ożenili, bo próbowali uciec z kraju, kiedy pojawił się nowy reżim, bo wykonywały zawody, których rząd zakazał - wybierz te którzy wciąż mogą mieć dzieci, nazywają je służebnicami, poddają je trudnemu i okrutnemu programowi, aby je złamać i usunąć z nich wszelkiego rodzaju buntownicze lub niezależne myśli, i przydzielają je do domów potężnych przywódców, aby odgrywali rolę zastępczych matek i mieć dla nich dzieci. Tę historię opowiada jedna ze służących o imieniu Offred.

Jedną z przerażających rzeczy w książce jest to, że większość rzeczy w niej opisanych wydarzyła się w taki czy inny sposób w jakimś kraju w ciągu ostatniego stulecia. Kobiety zmuszane do pozostania w domach, kobiety do noszenia określonego rodzaju strojów, żołnierze na ulicach miast, szkoły i uczelnie zamykane, funkcje reprodukcyjne kobiet są kontrolowane przez rząd, który składa się głównie z mężczyzn - wszystko to i wiele więcej wydarzyło się. Niektóre z nich nadal mają miejsce. Jak mówi Margaret Atwood we wstępie, nie napisała nic nowego. Opisała rzeczy, które już się wydarzyły, umieściła je wszystkie w jednym miejscu i próbowała sobie wyobrazić, co się stało. A to, co dzieje się w tej historii, jest przerażające. Trudno to czytać.

Podobał mi się sposób, w jaki przedstawiono postacie w książce - dobrze dopracowane, doskonale niedoskonałe, fascynujące.

Proza Atwood jest oszczędna i używa minimalnej interpunkcji, nawet w dialogach - przypomniała mi się James Joyce i Cormac McCarthy. Większość książki jest mroczna i ponura, ale kiedy Atwood jest w nastroju, kontemplacyjne fragmenty płyną gładko jak spokojna rzeka. Po jakimś czasie nie mogłam się doczekać tych pięknych fragmentów i czekałam na nie z niecierpliwością.

Jestem zafascynowana Opowieścią podręcznej. Dystopia w pełnym wydaniu. Przerażająca, niepokojąca, prawdziwa. Serdecznie polecam.

Ocena: 6/6 czytaj więcej
©Reading My Love
Dystopijne opowieści fascynują mnie w wyjątkowo podejrzany sposób. Mam się czego bać?

Opowieść Fredy, jednej z wielu Podręcznych w Republice Gileadu jest znana szerszej publiczności nie tylko ze względu na tą wyśmienitą powieść. Serial HBO emitowany na całym świecie zgromadził ogromną publiczność. Czy historia zasłużyła na taką uwagę?

Republika Gileadu, wymyślona przez Margaret Atwood powstała w wyniku świetnie zorganizowanego przewrotu. Wolność kobiet, a później wszystkich obywateli była ograniczana stopniowo. Zwolnienia, blokowanie kont bankowych kobiet, uzależnianie ich od mężczyzn to był wstęp do totalnego zniewolenia. Kiedy zostały zamknięte granice, June i jej mąż Łukasz postarali się o fałszywe paszporty dla siebie i ich małej córeczki. Jednak nie udało im się uciec, a podczas pościgu musieli się rozdzielić. Tyle wiemy.

Opowieść podręcznej to wspomnienia June, teraz Fredy, snute i urywane, przeplatane migawkami z dawnego życia pełnego wolności i miłości. Freda opowiada o roli Podręcznej, obowiązujących zasadach, regułach panujących w Gilead. Opowiada o ograniczeniach, które spadły na kobiety w imię czegoś wielkiego. Spadły, żadna z Podręcznych tego nie chciała.

W całej historii przeraża mnie fakt, że pojedyncze niuanse słychać w naszej codziennej przestrzeni społecznej. Wywoływanie wyrzutów sumienia u kobiet, które nie chcą mieć dzieci, kwestionowanie antykoncepcji, kult siły, brak równouprawnienia w kwestii wynagradzania za pracę. Wymieniłam najbardziej znane, omawiane wiele razy aspekty codziennego życia ludzi w wielu krajach. Przyglądam się społeczeństwu, temu jak reaguje na bieżące wydarzenia, jak próbuje argumentować swoje poglądy. Jestem przerażona. Oczywiście nie sądzę, aby spotkał nas los Podręcznych, ale ta książka jest znakomitym przyczynkiem do debaty, która powinna się toczyć. Poważnej debaty. Jakiego świata chcemy?

Czy gdyby kobiety podobne do Fredy w odpowiednim momencie zauważyły do czego prowadzą poszczególne zakazy, w porę zareagowałyby i oparły się zniewoleniu? Czy my, realne kobiety patrzące na dzisiejszy świat widzimy cokolwiek?

Ocena: 5+/6 czytaj więcej
©Idę czytać
Z Opowieścią podręcznej Margaret Atwood było mi z początku nie po drodze. Niby o niej słyszałam, ale jakoś tak szczególnie nie spieszyło mi się, żeby po nią sięgnąć. Do czasu, gdy pierwszy odcinek serialu nakręconego na jej podstawie stał się materiałem do analizy na zajęciach z języka angielskiego. Tak mnie to zainteresowało, iż całe dwa sezony obejrzałam taśmowo, a książka stała się moim priorytetem czytelniczym. Dlatego też moi drodzy, piszę tę recenzję z punktu widzenia osoby, która najpierw obejrzała serial, a następnie przeczytała książkę.

Można powiedzieć, iż Margaret Atwood to spadkobierczyni Georga Orwella. Napisała ona powieść porażającą swoją aktualnością, choć ta po raz pierwszy ukazała się w 1985 roku. Mogłoby się wydawać, iż historia ta jest już zbyt odległa, lecz łamanie praw kobiet oraz przemoc wobec nich wciąż pozostaje obecna w życiu codziennym. Opowiadając ci tę historię, wymuszam twoje istnienie. Mówię, więc jesteś. Autorka w swojej twórczości dotyka tematyki feministycznej, społecznej i ekologicznej, lecz to, w jaki sposób ukazała je w Opowieści podręcznej, jest według mnie majstersztykiem w czystej postaci. Powieść wiązana jest przez krytyków z reakcją na rządy Ronalda Reagana, kiedy to próbowano ograniczyć procesy emancypacyjne, lecz dla mnie bezpośrednio wiąże się z tym, co dzieje się aktualnie w Polsce i na świecie. Wyobraź sobie, jak mogłoby wyglądać piekło kobiet. Jak ciężko jest żyć, będąc wykorzystywaną seksualnie niewolnicą potrzebną jedynie do przedłużenia gatunku ludzkiego? Odartą z własnej tożsamości? Bez wolności? Jak egzystować w świecie opanowanym przez rasistowsko-nacjonalistyczną organizację terrorystyczną o profilu religijnym, która podporządkowuje sobie społeczeństwo według własnych reguł, a nieposłuszeństwo kara w bestialski i perfidny sposób? Czy całe życie można ograniczyć do zasad panujących w Starym Testamencie? Margaret Atwood w swojej antyutopii ukazała najmroczniejszą stronę ludzkiej egzystencji, świata doszczętnie zepsutego. Martwego dosłownie i w przenośni. Jestem uciekinierką z przeszłości i jak każdy uciekinier rozpamiętuję obyczaje i nawyki z życia, które porzuciłam lub zostałam zmuszona porzucić, i to wszystko, z tego miejsca, wydaje mi się dziwaczne, a mój stosunek do tego obsesyjny. Jak biały Rosjanin popijający herbatę w Paryżu i rzucony w wiek dwudziesty, wędruję w przeszłość, szukając dawnych ścieżek; robię się zbyt ckliwa, gubię się. Tutaj nic nie jest do końca oczywiste. Autorka nie szczędzi nam domysłów w wielu kwestiach. Chociażby imienia głównej bohaterki. Poznajemy ją jako Fredę, podręczną w rodzinie wysoko postawionego komendanta Waterforda oraz jego małżonki Sereny Joy, lecz imię to nosi podręczna, a nie prawdziwa kobieta z krwi i kości, której życie znacznie odbiegało od tego, w którym znajduje się obecnie. To trochę jak płachta narzucona na zakurzony rower, tak by móc go już więcej nie oglądać, tak by ignorować jego istnienie. Perspektywa jest niezbędna. W przeciwnym razie są tylko dwa wymiary. W przeciwnym razie żyjesz z twarzą przylepioną do ściany i wszytko jest jednym wielkim pierwszym planem samych detali, zbliżeń: pojedyncze włosy, faktura prześcieradła, cząsteczki twarzy. A twoja własna skóra przypomina mapę, diagram powierzchowności, poprzecinany mikroskopijnymi drogami prowadzącymi donikąd. W przeciwnym razie żyjesz w obrębie chwili. Główną cechą Opowieści podręcznej jest to, iż napisana jest w sposób wyważony, spokojny, który z pozoru nijak nie łączy się z ogólnym wydźwiękiem historii. Jest to jednak zabieg zamierzony, który nadaje poniekąd dramatyzmu, ale i aury niepokoju, który towarzyszy czytelnikowi przez cały czas obcowania z książką. To jest właśnie jedna z tych rzeczy, które oni robią. Zmuszają do tego, żeby człowiek zabijał sam siebie. Jedyną, ale to jedyną rzeczą, której nie potrafię zrozumieć, to decyzja tłumacza, który postanowił spolszczyć niektóre imiona, przez co, zamiast Lucasa zastajemy Łukasza, a zamiast Janine ukazuje nam się Janina. I naprawdę nie wiem, jaki jest w tym wszystkim cel, ale potwornie czyta się coś takiego. Zwłaszcza dla osoby, która po obejrzeniu serialu zabiera się za książkę. Mimo wszystko tak się nie robi i bardzo proszę mieć to na uwadze. Podsumowując, powieść Margaret Atwood zajęła szczególne miejsce zaraz obok mojej ukochanej Chemii Śmierci Simona Becketta oraz całej Skandynawii, czyli dwóch rzeczy, które wyjątkowo sobie cenię.

Ocena: 6/6 czytaj więcej
©Marionetka Literacka
O kanadyjskiej pisarce science-fiction Margaret Atwood zrobiło się głośno po emisji amerykańskiego serialu opartego na jej książce z 1986 roku zatytułowanej Opowieść podręcznej. Zachęcona robiącym piorunujące wrażenie serialem postanowiłam przekonać się, czy jego literacki pierwowzór jest równie dobry.

Główna bohaterka, której imienia nie poznajemy, jest podręczną w Republice Gileadu. Oznacza to, że jako jedna z nielicznych pozostałych na świecie płodnych kobiet ma urodzić dziecko jednemu z Komendantów państwa, w którym żyje. Oprócz tego obowiązku nie ma żadnych praw – o jej statusie świadczy tatuaż na kostce – oko i czterocyfrowy numer, a także obowiązkowy czerwony strój z białymi skrzydełkami. Ma być posłuszna i skromna, zgodnie z wybranymi naukami z Biblii, którymi kierują się rządzący Gileadem Synowie Jakuba. Z tymi naszymi skrzydłami (…) trudno o pełny widok – nieba, czegokolwiek. (...) Nauczyłyśmy się oglądać świat, jakbyśmy gwałtownie łapały powietrze. Kobietom nie wolno podjąć się żadnej pracy zarobkowej, a także czytać. Pełnią jedynie role użytkowe – są ubranymi na jasnoniebiesko Żonami, lub na ciemnozielono Martami zajmującymi się gotowaniem czy sprzątaniem. Autorka maluje przerażająca wizję totalitarnego państwa, z rozwiniętą propagandą, w którym zupełnie przekręcone wartości religijne narzucają obywatelom nieludzki system wartości.Jest więcej niż jeden rodzaj wolności, powiedziała ciotka Lidia. Wolność czegoś i wolność od czegoś. W czasach anarchii panowała wolność czegoś. Teraz zostałyście obdarzone wolnością od czegoś. Chciałbym, żebyście to doceniły.

Protagonistka opowiada nam o swoich losach w pierwszej osobie, przeplatając bieżące wydarzenia retrospekcjami z życia w poprzednim ustroju, dzięki którym jak na dłoni widać kontrast pomiędzy oboma światami. Miała kiedyś pracę, męża, córkę i homoseksualną przyjaciółkę, a wspomnienia o nich czasem pozwalają jej utrzymać równowagę psychiczną, innym zaś razem sprowadzają na skraj rozpaczy. Ludziom najtrudniej się przyznać, że ich życie nie ma żadnego znaczenia. Żadnego celu. Żadnej treści. W gruncie rzeczy cała książka to właśnie obrona bezimiennej bohaterki przed bezsensownością jej obecnego istnienia. Mówię, więc jesteś – zwraca się do czytelnika narratorka, wierząc, że ktokolwiek jej słucha. Bo w Gileadzie kobiety mogą się bronić jedynie w myślach, w przeciwnym razie zostaną zabite lub wysłane do śmiertelnie niebezpiecznych Kolonii. Byliśmy ludźmi, o których nie pisano w gazetach. Żyliśmy na ich białych, niezadrukowanych marginesach. Żyliśmy w przerwach pomiędzy tymi historiami. Dlatego też trudno znaleźć jakikolwiek fragment, przy którym da się wziąć głębszy wdech – dramatyczny monolog wewnętrzny podręcznej trzyma nas w żelaznych kleszczach od pierwszego do ostatniego zdania.

Margaret Atwood daje nam rozliczne powody do refleksji – nie tylko na temat ról kobiecych i męskich, religii czy tolerancji wobec inności, ale przede wszystkim w kwestii tego, do czego można się posunąć, tłumacząc to chęcią przerwania czy uważając się za lepszego od innych. To zdumiewające, do czego ludzie potrafią przywyknąć, jeśli tylko mogą to sobie jakoś powetować.Nawiązuje przy tym do prawdziwych wydarzeń z historii Ameryki i Europy – protagonistka wspomina obejrzany kiedyś wywiad z kochanką komendanta obozu koncentracyjnego, a organizacja, która pomaga wydostać się z Gileadu, nazywa się Podziemny Szlak Kobiecy, podobnie do ludzi, którzy organizowali niegdyś ucieczki niewolników. Jeżeli dzięki temu uświadomimy sobie, jakie ogromne krzywdy zostały już nie tak dawno wyrządzone, zaczniemy zdawać sobie sprawę, że Gilead może powstać naprawdę. Albowiem piekło zapewniamy sobie sami.

Serial znakomicie wykorzystuje wszystkie pomysły autorki – i choć niektóre wydarzenia dzieją się z innego powodu lub w innym momencie, czy też zmienione są kolory strojów kobiet, twórcy telewizyjni idealnie oddają duszną atmosferę totalitarnego państwa. Zasadnicza różnica pomiędzy nim a książką tkwi jednak w postaciach, na przykład narratorka powieści pragnie tylko przetrwać, w przeciwieństwie do swojego butnego filmowego odpowiednika: Chciałbym, żeby ta historia była inna (…) Żeby ukazała mnie w lepszym świetle (…) bardziej aktywną, mniej wahającą się. Ponadto Komendant i jego Żona są znacznie starsi, scenarzyści rozbudowali też historię Moiry, ciotki Lidii i innych podręcznych. Tak więc mogę jedynie doradzić Wam, byście najpierw przeczytali książkę, która ma do całkowicie zaskakujący pomysł na finał, a dopiero potem usiedli przed telewizorem.

Podsumowując, gorąco polecam tę głęboką, wzruszającą, a przy tym wbijającą w fotel prawie każdym zdaniem niezwykłą powieść science-fiction dającą do myślenia na temat kondycji i moralności ludzkości. Niech mocne przesłanie Opowieści podręcznej pójdzie jak najdalej w świat...

Ocena: 5+/6 czytaj więcej
©Głodna Wyobraźnia
Narzekamy na otaczającą nas rzeczywistość. Coraz częściej protestujemy, buntujemy się i próbujemy stworzyć alternatywę dla tego, co nas otacza. Nie mówię tutaj o protestach na Wiejskiej czy podczas obchodów kolejnej rocznicy katastrofy smoleńskiej. Mam tu na myśli nasz prywatny, wewnętrzny opór wobec tego, co się dzieje wokół. Chcielibyśmy lepiej. Albo chociaż inaczej.

Niewiele jest książek, które wywołują silne emocje. Nie twierdzę, że na rynku pojawiają się tylko i wyłącznie banalne czytadełka – byłoby to zupełnie bezpodstawne oskarżenie. Jednak nieczęsto zdarza się, żeby książka wstrząsnęła. Mną, nią, nim… Tymczasem Opowieści Podręcznej Margaret Atwood udało się.

Nic to, że książka została napisana w połowie lat osiemdziesiątych (czym sama zostałam zaskoczona). Teraz, po podobno całkiem niezłej ekranizacji, znów zyskała na popularności, a przedstawiony w niej świat dla niektórych stał się niemalże odzwierciedleniem aktualnego stanu rzeczy. Dystopia stała się dla wielu opisem teraźniejszości, a nawet mieczem dla niektórych środowisk. Nie sposób było nie sprawdzić, w czym rzecz. Czytając „Opowieść Podręcznej” starałam się odciąć, nie doszukiwać podobieństw do naszych czasów, skupić się na losie Fredy i jej opowieści. Spodziewałam się pełnych egzaltowanych emocji opisów, skarg wywołanych żalem i złością na otaczający świat. Tymczasem uderzyła mnie rzeczowość i prostota narracji, jakby informowano mnie, że wszystko co się dzieje po prostu takie jest i nie należy się dziwić: „Czerwoną spódnicę mam podkasaną do pasa, nie wyżej. Poniżej Komendant pieprzy. Pieprzy dolną część mojego ciała. Nie mówię: kocha się ze mną, bo to nie jest to”. Po prostu. Pieprzy. Republika Gilead to nie miejsce na egzaltację.

Freda jest jedną z Podręcznych – kasty kobiet przeznaczonych – mówiąc dosłownie – do robienia dzieci. Nic więcej i nic mniej. Jest elementem struktury. Elementem, któremu nic nie wolno – czytać, pisać, myśleć, patrzeć ludziom w oczy, wychodzić na zewnątrz. Jedyne, co może podziwiać to wiszące przy murze zwłoki tych, którzy próbowali się przeciwstawić. Ku przestrodze. Wszystko, co może robić kobieta, zostało jej narzucone, a jedyne, czym może się „zasłużyć” to urodzenie zdrowego dziecka. Do trzech razy sztuka. Więcej szans nie ma.

Wstrząsająca to lektura. Wisienka na torcie stworzonym z wielu książek. Inna. Jednak bardziej niż książka przeraża mnie fakt, że tak wielu ludzi utożsamia obecną sytuację ze światem, który stworzyła Atwood. Im więcej czytam wypowiedzi, tym bardziej zastanawiam się, gdzie zaciera się granica między literaturą a prawdziwym życiem? Kobiety w czerwonych sukniach (na modłę Podręcznych) manifestujące swoje poglądy i niechęć do amerykańskiego prezydenta czy wykorzystywanie wybiórczych fragmentów książki jako argumentu za aborcją, wzbudzają we mnie niepokój. Owszem, Opowieść Podręcznej traktuje o kwestiach uniwersalnych, ale chyba należałoby pamiętać, że to książka, a nie biblia.

Ocena: 5/6 czytaj więcej
©Spadło mi z regała
Zatrważająca, cierpka i absolutnie sugestywna kreacja totalitarnej rzeczywistości – przez wielu uważana za antyutopię idealną – ponownie zagościła na ustach wielu. Wszystko za sprawą Bruce’a Millera, który w 2017 roku pokusił się o stworzenie serialu na jej podstawie, a także nowego wydania samej książki. Odświeżona po ponad trzydziestu latach Opowieść Podręcznej z pewnością przeraża, ale nie samą wizją ortodoksyjnego systemu, co raczej swoją wymowną aktualnością. Margaret Atwood – kanadyjska pisarka, poetka, krytyczka literacka oraz aktywistka społeczna – stworzyła bowiem powieść nie tylko intrygującą, bezmiernie gorzką i dosadną, ale jak pokazują upływające lata, także ponadczasową.

Dotkliwy kryzys ekologiczny, epidemia bezpłodności i stale nasilające się problemy społeczne – USA pogrążone były w stanie permanentnej klęski. Ta wyraźnie zmętniała sytuacja utrzymywała się do czasu, gdy rządy w kraju przejęli radykalni ekstremiści. Właśnie tak powstała Republika Gilead – zanurzone w ortodoksyjnym systemie państwo, do którego mimowolnie trafia tytułowa Podręczna. Freda, podobnie jak inne kobiety, zostaje skategoryzowana do roli niewolnicy, której jedynym zadaniem jest comiesięczne pokorne oddawanie się zarządcy. Można ją poznać po czerwonej sukni oraz specjalnych skrzydłach osłaniających twarz – tak bowiem ubierają się Podręczne – kobiety, których nadrzędnym celem jest prokreacja. Wyrwane szponom godności, pozbawione kobiecości i naturalnego wdzięku, w całości uprzedmiotowione. Główna bohaterka poddała się niesionej propagandzie, została zradykalizowana, ale jak wynika ze stosowanej przez nią pierwszoosobowej narracji, wcześniej prowadziła całkiem zwyczajnie życie. Freda miała bowiem normalny dom, rodzinę, pracę i własne pieniądze. Mogła czytać, zażywać wieczornych kąpieli, relaksować się i oczywiście rozmawiać z innymi. Była zwykłą kobietą, która zamykała rytualne czynności w kokonie codziennych przyzwyczajeń. Teraz nie ma już na nie przyzwolenia – dla Fredy są one jedynie odległym wspomnieniem…

Opowieść Podręcznej to historia drastycznie wdzierająca się do ludzkiego umysłu. Pieczołowicie rozrysowana, przerażająca, intensywna i stuprocentowo przekonująca antyutopia, która pozostawia odbiorcę z nadmiarem pytań. Margaret Atwood stworzyła nieprawdopodobnie mocny scenariusz, dostosowała do niego rzetelne tło społeczno-polityczne, zadbała też o szczegółowy zarys postaci i odpowiednią dla przedstawionego wyobrażenia ideologię. Kanadyjska pisarka perfekcyjnie odegrała swoją rolę i tym samym sprawiła, że wyklarowana przez nią fikcyjna rzeczywistość – tak bezwzględna, porażająca i niesprawiedliwa w treści – w odbiorze okazuje się zaskakująco wiarygodna. Gdy nałoży się na ten osąd fakt, że pierwsza książka wydana została ponad trzy dekady temu, to można nawet pokusić się o stwierdzenie, iż zarysowana wizja nie jest tak bardzo wyimaginowana i nieprawdopodobna, jak pierwotnie podpowiada to wyobraźnia.

Stworzenie tak przekonującego konspektu ociera się o perfekcję, ale fabuła nie miałaby tak mocnego wydźwięku, gdyby autorka podjęła decyzję o tradycyjnym narratorze. To właśnie pierwszoosobowa, niemal intymna relacja Podręcznej sprawia, że zarysowany świat tak brutalnie, natarczywie i realistycznie funkcjonuje w wyobraźni. Freda obserwuje otoczenie z niebywałą precyzją, jest w swojej opowieści detaliczna i przenikliwa, potrafi interpretować rzeczywistość z należytym jej chłodem. Można nawet dopuścić się stwierdzenia, że główna bohaterka jest obserwatorem idealnym. Cicha, przygasła, nieśpieszna, zdystansowana. Do swoich osądów właściwie nie angażuje emocji – jest w tym względzie rachityczna, ale za pomocą odpowiednio wyważonej gry słów sprawia, że czytelnik bezwiednie uruchamia prawidłowe zmysły. Przedstawiony scenariusz jest bez wątpienia drastyczny, uciążliwy i rozdzierający, ale nie tylko za sprawą przeraźliwej wizji, ale również z powodu przyjętej przez kanadyjską pisarkę linii niesprawiedliwości. Na celowniku mrocznego i skrajnie ortodoksyjnego systemu stoją bowiem kobiety i to ich podstawowe prawa świadomie łamie Margaret Atwood. Przez Opowieść Podręcznej przebija się nuta świadomego feminizmu – ku temu nie ma najmniejszych wątpliwości.

Opowieść Podręcznej to antyutopijny portret jutra – jutra, jakiego nie chce doświadczyć żadna kobieta. Niezwykle szorstka, sugestywna i zatrważająca wizja ortodoksyjnego państwa, przenikliwa narracja i wreszcie niepowtarzalny klimat – Margaret Atwood skonstruowała niezmiernie zajmującą fabułę, niby nieśpieszną i wyszorowaną z emocji, a jednak rzetelną, przekonującą i ponadczasową. Tę lekturę naprawdę warto poznać.

Ocena: 6/6 czytaj więcej
©Mozaika Literacka
Antyutopia (utopia negatywna) – utwór przedstawiający społeczeństwo przyszłości, którego organizacja polega na ograniczaniu wolności jednostki poprzez całkowite podporządkowanie jej systemowi władzy. Źródło: Wikipedia.

Zachęcona bardzo dobrymi ocenami a wręcz zachwytami, sięgnęłam po Opowieść Podręcznej Margaret Atwood. Pierwsze moje skojarzenie, to Folwark zwierzęcy Georga Orwella, który w czasach licealnych wywarł na mnie ogromne wrażenie. To samo piekło dyktatury, ale czy taki sam odbiór książki?

Gilead, fikcyjne państwo, gdzieś na terenach obecnych Stanów Zjednoczonych, gdzie panuje wojskowo-policyjny reżim. Żyją tam Podręczne a raczej egzystują, bo co to za życie skoro niemal nic im nie wolno. Rytm dnia wyznaczają dzwonki, na zakupy chodzą parami, żeby jedna drugą pilnowała, między sobą szepczą, czytają z ruchu ust. Snują się w swoich czerwonych strojach mając założone na głowy jakby czepce, białe skrzydła, które utrudniają komunikowanie się i oglądanie świata. Wszelkie używki są zakazane, to towar deficytowy, do którego dostęp mają nieliczni zdobywając go na czarnym rynku. Kosmetyki zlikwidowano, spalono wyzywające stroje. Podręczne obowiązkowo uczestniczą w codziennych rytuałach, egzekucjach i modłach.

Jest więcej niż jeden rodzaj wolności, powiedziała Ciotka Lydia. Wolność czegoś i wolność od czegoś. W czasach anarchii panowała wolność czegoś. Teraz zostałyście obdarzone wolnością od czegoś. Chciałabym, żebyście to doceniały.

Rola podręcznych jest jedna. Mają zostać zapłodnione przez Komendantów i mają urodzić dzieci ich bezpłodnym Żonom.

Niech będzie błogosławiony owoc - wypowiadam formułę przyjętego wśród nas pozdrowienia. - Niech Bóg otworzy - brzmi właściwa odpowiedź.

Życie kobiety jest nic niewarte, nic nie znaczy. Z tego świata nie ma ucieczki...

O tym piekle i upodleniu kobiet opowiedziała jedna z Podręcznych, Freda, która pamięta czasy "normalne", przed powstaniem totalitarnego państwa. Wplata wspominki o swoim mężu i córce. Snuje swą opowieść bardzo apatycznie, monotonnie. Słuchając audiobooka, dzięki interpretacji Magdaleny Cieleckiej mamy dokładnie taki odbiór, pogrążamy się niemal w rozpaczy. Niełatwo się tego słuchało i drugi raz wybrałabym słowo pisane.

Zawsze przy tego typu książkach i opowiedzianych w nich historiach niezmiernie doceniam to co mam, rodzinę, dzieci, przyjaciół, znajomych, nasze szczęście. Jest to niewątpliwie ich, tych opowieści, wartość dodana. Można się otrząsnąć i w chwilach zwątpienia pomyśleć - na co ty narzekasz? Ciesz się życiem!

Nie chcę myśleć, że tak kiedyś może być. Nie chcę takiej przyszłości dla moich wnuków, prawnuków. Chcę, żeby zawsze mieli wolną wolę, mogli o sobie decydować, być ludźmi świata bez barier, otwartymi na innych i pełni empatii. Wierzę w to, że tak będzie. Musi być!
Ta książka mnie oblepiła, wryła się w mózg, zdołowała. Ta książka jest mocna, paranoidalna i mam nadzieję, przeogromną nadzieję, że nie prorocza. Nie napiszę, że trzeba ją przeczytać, bo tak nie myślę. Sięgnijcie po powieść na własną odpowiedzialność.

Ocena: 4+/6
czytaj więcej
©Na czytniku
Antyutopie są tym bardziej przerażające, im bardziej czujemy, że wizja snuta przez autora może się spełnić. Gatunek ten to przeciwieństwo utopii (czyli, mówiąc skrótowo: wizji idealnego świata), jego mroczny rewers. Pisarze ku przestrodze opisują zniewolone społeczeństwo przyszłości całkowicie podporządkowane władzy: ludzie są jak bezwolne trybiki pracujące w wielkiej maszynie. Nikt nie może o sobie decydować, nikt nie może mieć własnego zdania. Taką straszną wizję przyszłości, tym straszniejszą, że wciąż aktualną (a pierwotnie opisaną w 1985 roku) snuje przed czytelnikami Margaret Atwood w powieści Opowieść podręcznej.

Freda jest jedną z wielu podręcznych, czyli młodych kobiet, których głównym zadaniem jest spłodzenie dziecka swojemu panu. Żyje w Republice Gileadu (dawnej Ameryce) i jest własnością Komendanta oraz jego Żony. Z powodu tragicznego w skutkach kataklizmu większość kobiet jest bezpłodna, te więc, które potrafią utrzymać ciążę są szczególnie cenne – ale nie jako człowiek, a jako rzecz, naczynie na dziecko. Niemowlę jest im zresztą po porodzie natychmiast odbierane i staje się dzieckiem Żony. Podręczne nie mają żadnych praw: mają ściśle określone zadania dopasowane do pory dnia, nie mogą odzywać się niepytane ani czytać (więc gdy chodzą na zakupy, do ręki dostają czeki z wymalowanymi potrawami, które mogą za nie dostać, a w witrynach zamiast słów „piekarnia” widnieją chleb i kłos zboża), przyjaźnić się z kimkolwiek, nikomu nie mogą ufać. Są szkolone do skrytości i sztucznej skromności, tresowane jak zwierzęta.

Ale Freda pamięta jeszcze inny, zupełnie teraz nierealny i odległy świat: świat, w którym miała męża i własne dziecko oraz przyjaciółkę, pracę, swoje pieniądze i mogła mówić. Ale tego świata już nie ma… Gdzie są jej bliscy i czy w ogóle jeszcze żyją? Freda chce wierzyć, że tak.

Wszystko zaczęło się nagle, jakby z dnia na dzień: konto kobiety przestało istnieć, wszystkie pieniądze zaczęły należeć do Łukasza, jej męża, a na ulicach zapanował chaos:

Tygodniami trwał taki stan zawieszenia, chociaż wiele się w tym czasie działo. Zaczęto cenzurować prasę, a niektóre gazety w ogóle zlikwidowano – jakoby ze względu na bezpieczeństwo. Pojawiły się na ulicach zapory, wprowadzono karty identyfikacyjne. Wszyscy to popierali, no bo ostrożności nigdy za wiele. Mówili też, że będą nowe wybory, ale że to musi potrwać, bo trzeba je przygotować. A na razie mamy się zachowywać normalnie.

Jednak nic nie było już normalnie. Obostrzenia były coraz większe, a w państwie zapanował totalitaryzm. Ludzie zostali podzieleni na kategorie według przydatności: rządzący mieli oczywiście największe przywileje (Komendanci i ich Żony), reszta miała na nich pracować: Podręczne (rodzenie dzieci i drobne sprawunki), Marty (sprzątające i pomagające w domu), robotnicy od drobnych prac (ogrodnicy etc.). Zupełnie bezużyteczne osoby, to jest stare i chore, były wysyłane do obozów pracy, gdzie szybko umierały, a zdrajcy, spiskujący przeciw władzy, byli zabijani i wieszani na murze ku przestrodze dla społeczeństwa: z nami nie warto zadzierać.

Moja obecność tutaj jest nielegalna, przebywanie sam na sam z Komendantami zakazane. My służymy tylko do rozmnażania: nie jesteśmy konkubinami, gejszami, kurtyzanami. Przeciwnie – zrobiono wszystko, żeby nas z tej kategorii kobiet usunąć. Ma nie być w nas nic rozrywkowego, nie dopuszcza się, byśmy mogły stanowić obiekt potajemnych pragnień – ani oni od nas, ani my od nich nie mamy prawa doznawać żadnych szczególnych łask, ma nie być żadnego punktu zaczepienia dla miłości. Jesteśmy dwunogimi łonami, niczym więcej: świętymi naczyniami, probówkami laboratoryjnymi. Dlaczego więc chce mnie tu widzieć, w nocy, samą?

Opowieść podręcznej to opowiedziane w pierwszej osobie losy Fredy, kobiety, która nie potrafiła zapomnieć dawnego życia i w której tlił się, choć ledwo widoczny, buntowniczy ogień. Czytelnik poznaje jej przerażającą historię (która była udziałem tysięcy innych młodych kobiet) jej ustami, co powoduje, że jest ona nieraz niekompletna, a czasem jakby potyka się na kolejnych zdaniach. Freda raz zdobywa się na trochę odwagi, to znów się boi, ma wrażenie, że lada moment zostanie odkryta i stracona. Ciągnie jednak swoją opowieść, a my wiemy, że póki mówi to jej się udało: żyje, a więc walczy.

Ta okrutna i straszliwa wizja przyszłości została wykreowana przez Margaret Atwood jako krytyka rządów Ronalda Reagana, kiedy władza próbowała ograniczyć ruchy emancypacyjne kobiet. Tym smutniejszy jest fakt, że powieść ta, doczekawszy się kolejnego wydania w Polsce, nie straciła nic na aktualności. Patrząc na wydarzenia ostatniego roku, gdy nasz rząd postanowił powiedzieć kobietom, co mają robić i czuć oraz jak i kiedy się rozmnażać, możemy się tylko z niepokojem zastanawiać, jaki będzie następny krok. Oby obecna władza nie znała Opowieści podręcznej! Jeszcze się zainspiruje i coś, co miało być ostrzeżeniem, stanie się instrukcją. Napawa niepokojem to, jak łatwo można zniewolić człowieka w stanie zagrożenia, gdy jest w strachu. W naszym kraju na szczęście nie daliśmy się zastraszyć, wciąż walczymy. Freda, główna bohaterka tej historii, również postanowiła walczyć. Zamykający książkę wykład profesora Jamesa Darcy’ego Pieixoto, jednego z członków Towarzystwa Studiów nad Gileadem, daje nadzieję, że reżim Komendantów i ich Żon w końcu przeminie. Tylko jak długo najważniejsze będą prawa jednostki do decydowania o sobie dopóki nie krzywdzi tym innych? Oby wolność zawsze zwyciężała, a historia podręcznych pozostała jedynie literacką fikcją.

Ocena: 5/6
czytaj więcej
©tanayah czyta
To moje drugie spotkanie z prozą Margaret Atwood. Pierwsze, czyli Penelopiada... było bardzo nijakie. Dlatego też rozpoczynając lekturę Opowieści podręcznej, miałam dość mieszane uczucia. Poza tym dosyć dobrze wiedziałam, na jakich zasadach działa Gilead (co nie jest trudne w przypadku pozycji o takim rozgłosie) i zupełnie nie rozumiałam zachwytów nad samą książką. Ta wizja nie przerażała, była kolejnym tworem literatury. Lecz już po kilkunastu stronach moja opinia zmieniła się o 180 stopni. I do końca nie pozbyłam się zachwytu.

Freda jest Podręczną w Republice Gilead. Może opuszczać dom swojego Komendanta i jego Żony tylko raz dziennie, aby pójść na targ, gdzie wszystkie napisy zostały zastąpione przez obrazki, bo Podręcznym już nie wolno czytać. Co miesiąc musi pokornie leżeć i modlić się, aby jej zarządca ją zapłodnił, bo w czasach malejącego przyrostu naturalnego tylko ciężarne Podręczne mają jakąś wartość.

Ale Freda pamięta jeszcze, choć wydaje się to nierealne, że kiedyś miała kochającego męża, z którym wychowywała córeczkę, miała pracę, własne pieniądze i mogła mówić. Ale tego świata już nie ma…
[opis z okładki]

Dzień i noc

Narrację Opowieści podręcznej podzieliłabym na część dzienną i nocną. Dzienna jest dużo bardziej rzeczowa, momentami wręcz naturalistyczna. Freda skrupulatnie opisuje otaczającą ją rzeczywistość. Ta swoista suchość narracji stanowi pewien mur pomiędzy nią a okrucieństwem świata, w którym się znalazła. Za dnia nie pozwala sobie na jakiekolwiek refleksje; zamyka się w sobie w obawie przed histerią, która wciąż wisi nad nią niczym topór kata.

Wszystko zmienia się w nocy, gdy leży w swoim łóżku (choć czy może je nazwać swoim?). Wówczas styl zmienia się; staje się bardziej poetycki, sensualny. Bohaterka pozwala sobie na szczerość z samą sobą, a nawet pewną ekstrawagancję, jaką jest delikatność. Strumień świadomości staje się luźniejszy, a sceny z przeszłości przeplatają się ze sobą, tworząc ciąg skojarzeń.

W tym miejscu krótka o tłumaczeniu z lat 80, choć świetne od strony stylistycznej i genialnie oddające klimat powieści, jest jednak niestety pod pewnymi względami przestarzałe. Określenia typu living room [s. 213]* czy spolszczenia imion obecnie po prostu śmieszą. Razi również zauważalna liczba literówek.

Freda

Atwood dokonała pełnej introspekcji Fredy, idealnie odzwierciedlając intensywność jej emocji: nienawiści, obrzydzenia, strachu, upokorzenia, mrocznych lęków, ale też bierności, którą okazuje w najważniejszych momentach. Freda żyje na skraju histerii, nie mogąc sobie na nią pozwolić. Jak sama mówi: Mam dość chleba powszedniego (...) To nie jest najważniejszy problem. Problem polega na tym, aby go przełknąć i się nie udławić. [s 233] W oczach społeczeństwa stała się chmurą, zakrzepłą wokół centralnego obiektu w kształcie gruszki, twardego i bardziej realnego niż ja sama. [s. 91] Kobiety płodne, znajdujące się teoretycznie na uprzywilejowanej pozycji, zostały niewolnicami własnej płodności; sprowadzono je do ciał, a właściwie wyłącznie do ich macic. Są dwunogimi łonami, niczym więcej: świętymi naczyniami, probówkami laboratoryjnymi. [s. 165] Uważa się je za bardziej wartościowe od mężczyzn, ale to prowadzi tylko do większego ograniczenia ich wolności.

Freda nie reprezentuje archetypu bohatera wychowanego w danym świecie, niezdającego sobie sprawy z jego wad (jakże słabe to słowo!) i nieznającego innej rzeczywistości, który dość często pojawia się w antyutopiach. Ona doskonale zdaje sobie sprawę z tego, co utraciła i na tym polega jej tragedia. Wspomnienia utopijnej, z jej perspektywy, przeszłości wciąż są świeże. Tęskni za mężem, córeczką i za małymi rzeczami związanymi z poprzednim życie.

Bierność

A owo poprzednie życie dzieli od Gileadu tylko kilka lat. Za sprawą retrospekcji możemy śledzić zmiany krok po kroku. Scenariusz przejścia od demokracji do totalitaryzmu u Atwood jest bardzo prosty. Autorka ukazuje, jak łatwo społeczeństwo może przegapić właściwą porę na sprzeciw wobec działań władz. Przejść od zaskoczenia zmianą do strachu. Ograniczanie praw kobiet zaczęło się od zwolnienia ich z pracy i przekazania ich pieniądze "odpowiedzialnym" za nie mężczyznom. W tym punkcie uwagę zwraca podkreślenie potrzeby równości w związku; jeśli jedna strona jest zależna od drugiej, traci poczucie bezpieczeństwa, a także własnej wartości. Możliwość zerwania relacji jest gwarancją jej prawidłowego trwania.

Sytuacja przedstawiona w powieści jest o tyle ciekawa, że pozwala z dystansu spojrzeć na współczesną pozycję kobiet w społeczeństwie; ich problemy, ale też wywalczone szanse i perspektywy. I tak też czyni Freda. Była ona typową przedstawicielką nowoczesnego zachodniego społeczeństwa: Zawsze traktowałam swoje ciało jako instrument przyjemności, środek transportu albo narzędzie spełniania mojej woli. Mogłam go używać do biegania, naciskania takich czy innych guzików, do powodowania, by pewne rzeczy się działy. Istniały oczywiście granice, ale moje ciało było giętkie, samodzielne, konkretne, stanowiło ze mną jedność. Teraz rzeczy mają się inaczej. [s. 91] Opowieść podręcznej pozwala docenić i zauważyć dogodności oraz prawa, którymi my, kobiety, możemy się obecnie cieszyć. A z których często w pełni nie korzystamy. Jednocześnie autorka wielokrotnie krytykuje naszą bierność, ignorowanie poważnych problemów, a skupianie się wyłącznie na pozytywach. To nie jest zdrowa postawa i to ona doprowadziła do powstania Gileadu. Żyłyśmy jak zwykle, ignorując. Ignorowanie to nie to samo co ignorancja (...). Oczywiście czytało się w gazetach różne historie o znalezionych w rowach lub lasach ciałach kobiet, zatłuczonych na śmierć czy zmasakrowanych, z którymi "coś wyprawiano", jak to się mówi, ale to wszystko dotyczyło innych kobiet i robili to inni mężczyźni. Żaden z nich nie należał do tych, których znałyśmy. [s. 71].

Ową bierność przejawia Freda również teraz. Opowieść podręcznej nie jest historią silnej kobiety walczącej z opresyjnym systemem. Wydaje się, że nawet gdyby Fredy nie zniszczono psychicznie odebraniem dorobku życia i tak jej działania nie wyglądałyby inaczej. I choć z jednej strony nie można jej za to winić, to i tak pozostaje pewien żal. Zwłaszcza, że z epilogu dowiadujemy się, iż Gilead nie upadł wkrótce po zakończeniu akcji. Ile było takich kobiet? Świadomych i uświadomionych, ale całkowicie biernych? I ile takich nas otacza?

Prostota

Ów epilog stanowi bardzo ciekawy element powieści. Następuje de facto po otwartym zakończeniu powieści i zawiera prelekcję wygłoszoną 150 lat po akcji powieści. Traktuje ona Opowieść podręcznej jako prawdziwe źródło historyczne i stara się ustalić tożsamość jej bohaterów. Pokazuje, jak łatwo w imię obiektywizmu naukowego stracić z oczu ludzki dramat. Gilead staje się wyłącznie epizodem w historii, pewnym modelem społecznym. Nie wspomina się o ludzkich tragediach, które za nim stoją. Patrząc na przeszłe epoki, my również często używamy takiego modelu. To ostatnia przestroga od Atwood.

Jednak według mnie swój światowy sukces książka zawdzięcza nie tylko poruszanemu tematowi i sposobowi jego prezentacji, co ogólnej formie. Opowieść podręcznej, choć trudna, nie jest nieprzystępna dla przeciętnego czytelnika. Nie wymaga wielkiego literackiego obycia ani wytrwałości w przedzieraniu się do interpretacji. Przemawia wprost do serca czytelnika; do jej odbioru wystarczy podstawowa empatia. Autorka udowadnia tym samym, że powieść wybitna (nie boję się tutaj użyć tego określenia) może, a nawet powinna być, możliwie prosta. Prosta prostotą ożywczą i porażającą, a nade wszystko inspirującą do własnej refleksji. Taka jest właśnie Opowieść podręcznej. I dlatego każdy powinien z nią się zapoznać.

Ocena: 6/6
czytaj więcej
©Między sklejonymi kartkami
Komentarze dotyczące książki:
  • Awatar

    Tyle wspaniałych recenzji. Zachwyty, pochwały, nagrody, szał! Sięgnęłam po tę książkę z nastawieniem "to będzie arcydzieło". I jakoś tak... Nie mogę powiedzieć żeby mnie zachwyciła. Nie żeby to była zła książka! Autorce zdecydowanie należy się dobre słowo, bo napisana jest językiem, który wywołuje mocne obrazy w wyobraźni, czyta się ją szybko, daje do myślenia. To wszystko na tak. Ale. Mniej więcej w połowie książki zmęczyły mnie liczne wewnętrzne rozważania głównej bohaterki i uczciwie przyznaję, że zaczęłam część z nich omijać. Może jestem zbyt niedojrzałym czytelnikiem, ale zwyczajnie brakowało mi akcji. Porównania, które na początku bardzo mi się podobały bo były niezwykle trafne i oryginalne, po jakimś czasie zaczęły mnie nużyć. Szczerze mówiąc nawet nie byłam ciekawa zakończenia. Doczytałam bo nie lubię zostawiać nieskończonych książek. Wahałam się nad oceną, ostatecznie daję 4 na 5 bo książka jest na pewno z tych dobrych, ale do arcydzieła jej daleko.

  • Awatar

    Serial, serial... jaki serial (aha 2017?)
    Przypomnę Państwu: Film - Opowieść podręcznej (1990) z Natashą Richardson i Robertem Duvall

  • Awatar

    Świetna książka, trafiłam na nią oczywiście po obejrzeniu serialu. Jeżeli boisz się że książka zbyt szybko ujawni zakończenie to uspokajam, można ją przeczytać nawet jak jesteś w trakcie serialu. Mi bardzo podoba się książka i zachęcam do przeczytania jako uzupełnienie wiedzy o początkach serialu

Warto zerknąć