
Obrona
damy Ci znać, kiedy oferta będzie dostępna.
Znakomity debiut. „Ostra jazda – Cavanagh wciska gaz do dechy już na samym początku i nie puszcza aż do końca. Doskonale wykorzystuje napięcie thrillera prawniczego i kreację cynicznego bohatera”.
Eddie, niegdyś zawodowy oszust, po latach został prawnikiem. Uznał, że między tymi dwoma zawodami nie ma wielkiej różnicy. Minął ponad rok od czasu, gdy Eddie przysiągł sobie, że jego noga nie postanie więcej w sali sądowej. Teraz jednak nie ma wyboru. Oleg Wołczek, osławiony szef nowojorskiej mafii rosyjskiej, kazał założyć na plecy Eddiego bombę i uprowadził jego dziesięcioletnią córkę, Amy. Eddie ma 48 godzin, żeby wybronić Wołczeka w niemożliwym do obrony procesie o morderstwo 0 musi wygrać i ocalić życie córki.
Działając pod okiem mediów i nadzorem FBI, Eddie musi wykazać się maksimum sprytu i wykorzystać dawno nabyte i nie do końca legalne umiejętności. Czy z tykającym na plecach zegarem detonatora uda mu się przekonać sędziów przysięgłych?
Przegrać proces, to stracić wszystko.
-
Kamil • 27/08/2016
Jest jeszcze jeden szczegół: Eddie Flynn ma na wszystko 48 godzin. 48 godzin, by wybronić Wołczeka i przy okazji za pomocą bomby pozbyć się niewygodnego świadka. Jeśli nie uda mu się tego zrobić, mafia bez mrugnięcia okiem zabije jego córkę. Flynn walczy więc o wszystko, wydaje się jednak, że nie ma żadnych szans: czasu jest mało, on dawno już nie brał żadnej sprawy i mógł wypaść z formy, a do tego zupełnie nie miał kiedy przygotować się do rozprawy. Jednak nawet rosyjska mafia nie wie, że Flynn nie zawsze był adwokatem i nie od początku wiódł spokojne, ułożone życie. Flynn ma swoje znajomości (zarówno w świecie prawniczym, jak i mafijnym), swój spryt i swoje sztuczki.
To wywołało śmiech Wołczeka i jego ludzi. Oni mnie znali tylko jako Eddiego Flynna, adwokata: nie znali dawnego Eddiego Flynna – cwaniaka, łobuza i oszusta. Tak naprawdę ja też już zupełnie o nim zapomniałem.
On nie zamierza grać czysto, nie pora na to, gdy zagrożone jest życie jego dziecka. On ma zamiar grać nie fair, kopać leżącego, sięgnąć po wszystkie możliwe środki, by ośmieszyć oskarżenie. Chce prowokować oskarżycieli, by popełniali błędy i pozyskiwać dla sprawy sędziów przysięgłych. A do tego wszystkiego chce także przechytrzyć Olega Wołczeka.
I tak zaczyna się walka o życie Amy i wybronienie szefa rosyjskiej mafii. Nie przypuszczałabym, że książka poświęcona właściwie w całości procesowi sądowemu może być tak fascynująca. Wyścig z czasem, nieczyste zagrania Flynna (którego ciężko nazwać pozytywnym bohaterem, a jednak mu kibicujemy), ostra walka w sądzie, odkrywanie kolejnych tajemnic i powiązań, a wszystko to opisane w krótkich, dynamicznych rozdziałach, które sprawiają, że od lektury literalnie nie można się oderwać. Jakże nie powiedzieć sobie „jeszcze jeden rozdział”, gdy wzmiankowany rozdział ma tu 2-3 strony? I tak też sobie mówiłam, a „po chwili” orientowałam się, że jestem już sto stron dalej.
Ogromnym atutem Obrony Cavanagha jest wyrazisty główny bohater i niesamowite zwroty akcji. Co prawda wszystko to jest do bólu amerykańskie: Eddie Flynn brawurowo radzi sobie w każdej, nawet najbardziej dziwacznej i niebezpiecznej sytuacji (na przykład zrywa się spod nadzoru gangsterów i spaceruje po wąskich parapetach na wysokości czternastego piętra), więc do lektury należy podejść z odpowiednim nastawieniem. Jeśli jednak przygotujecie się na książkę o adwokacie-twardzielu, któremu nawet mafia nie podskoczy, gwarantuję Wam, że będziecie się świetnie bawić, bowiem Obrona ma w sobie wszystkie te elementy, dzięki którym można ją nazwać wyśmienitym thrillerem. Połkniecie i nawet nie będziecie wiedzieć kiedy. Uwaga: nie zaczynajcie wieczorem, bo jest więcej jak pewne, że się nie wyśpicie! Z drugiej strony… Mieć deficyt snu z powodu świetnej książki to sama przyjemność!
Ocena: 5+/6