
Tajemnica domu Helclów
ebook: mobi (kindle), epub (ipad)
17.99 zł | ||
29.99 zł | ||
29.99 zł | ||
29.99 zł Lub 26.99 zł |
Profesorowa Szczupaczyńska ma tysiąc spraw na głowie. Musi pamiętać o pulardzie na obiad, nie zapomnieć kupić wina przeciwko cholerze, sprawdzić, czy nowa służąca dobrze wyczyściła srebra. I jednocześnie potwornie się nudzi. Kraków w 1893 roku nie obfituje w atrakcje. Kiedy więc przypadkiem dowiaduje się, że w słynnym Domu Helclów zaginęła jedna z pensjonariuszek, zaczyna działać. Z wrodzoną dociekliwością – niektórzy mogliby ją nazwać wścibstwem – rozpoczyna śledztwo.Kryminał Tajemnica Domu Helclów to zaskakujący pastisz literatury z epoki, który dowodzi, że w mieszczańskim świecie pani Dulskiej jest miejsce na sensacyjną aferę. Przekorna gra z konwencją, wyjątkowy styl, cięte dialogi i przewrotny portret Krakowa końca XIX wieku. Błyskotliwa powieść Szymiczkowej wdzięk klasycznego kryminału łączy z pyszną satyrą na dawno minioną epokę.
Tajemnica domu Helclów od Maryla Szymiczkowa możesz już bez przeszkód czytać w formie e-booka (pdf, epub, mobi) na swoim czytniku (np. kindle, pocketbook, onyx, kobo, inkbook).Jacek Dehnel i Piotr Tarczyński stworzyli wspaniały duet, powołując do życia Marylę Szymiczkową. Ten pierwszy lubujący się w XIX wiecznych obyczajach, stylizujący się nawet na takiego fircyka, dandysa idealnie zgrał się ze swoim partnerem, który ponoć lubi kryminały (chociaż nie do szaleństwa). Profesorowa Szczupaczyńska to postać zabawna i inteligentna zarazem, nie zdająca sobie sprawy ze swojego rozwiniętego rozumu i ponadprzeciętnego sprytu. Bawi niemalże tak samo, jak słynna Pani Dulska Gabrieli Zapolskiej. Stawia sobie za cele te same wartości, co prawie każda kobieta (rodzina) dążąca do awansu społecznego. Pełno tu fałszu i zakłamania, udawania czegoś po to tylko, aby nikt na jej temat nie powiedział nic złego. Ale to nie tylko ona postępuje w ten sposób, praktyka ta wydaje się być dość powszechną. Sam język bohaterów jest zręczną odwzorcowany z ogromną precyzją i dokładnością – mnóstwo tutaj ironii i satyry.
„Tajemnica domu Helclów” to sprawnie zrobiony pastisz XIX-wiecznych powieści, czego doskonałym przykładem są krótkie wstawki pod rozdziałami mówiące nam o czym akurat na tych stronach przeczytamy. Forma jest bardzo swobodna i płynna, a drobiazgowo odrysowana topografia XIX-wiecznego Krakowa pozwala wczuć się w klimat powieści i razem z Zofią Szczupaczyńską wyruszyć na poszukiwanie mordercy. Czytając tę powieść nasunęło mi się namyśl jedno pytanie, które widnieje zresztą i na okładce książki – co tutaj jest tłem czego – krakowskie obyczaje i XIX-wieczny klimat są tłem dla zbrodni, czy odwrotnie?
Wydaje się, że Dehnel to gwarancja doskonałe lektury, bowiem chyba jeszcze żadna z jego książek mnie nie zawiodła. Tak też jest z „Tajemnicą domu Helclów”, która i bawi, i uczy, a przede wszystkim urzeka – po przeczytaniu ostatniego zdania - I była szczęśliwa jak bąbelek w szampanie – na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
A dla tych, którym profesorowa przypadła do gustu mam dobrą wiadomość:
To eksperyment, ale długość jego trwania zależy od czytelników. Jeśli Szczupaczyńska nie przypadnie im do gustu, to skończy się na jednym tomie. A jeśli przypadnie, to planujemy cykl kilku książek, z których ostatnia ma dziać się już po zakończeniu II wojny światowej.
- Jacek Dehnel w wywiadzie z Zofią Karaszewską dla lubimyczytac.pl
Ocena: 5/6
-
Darek • 23/11/2015 -
CzytAśka • 19/11/2015 -
Tomek • 29/07/2015
Profesorowa Szczupaczyńska ma tysiąc spraw na głowie. Musi pamiętać o pulardzie na obiad, nie zapomnieć kupić wina przeciwko cholerze, sprawdzić, czy nowa służąca dobrze wyczyściła srebra. I jednocześnie potwornie się nudzi. Kraków w 1893 roku nie obfituje w atrakcje. Kiedy więc przypadkiem dowiaduje się, że w słynnym Domu Helclów zaginęła jedna z pensjonariuszek, zaczyna działać. Z wrodzoną dociekliwością – niektórzy mogliby ją nazwać wścibstwem – rozpoczyna śledztwo.
źródło opisu: okładka
Jako kryminał historyczny...
Już w podsumowaniu zeszłego roku pisałam o tym, że jeśli rozpatrywać „Tajemnicę domu Helclów” TYLKO jako kryminał historyczny, to wyjdzie coś przeciętnego. Sama zagadka nie wciąga specjalnie: profesorowa drepcze od jednego potencjalnego świadka do drugiego, po drodze mamy pewne zawirowania i mylne tropy itd. Nic, czego jeszcze nie było (co mogę stwierdzić nawet ja, mająca kontakt z kryminałem sporadycznie). Aczkolwiek trzeba przyznać, iż autorzy wykorzystują te sprawdzone schematy dość umiejętnie. Widać również (celowe) nawiązania do twórczości Agathy Christie. I nie chodzi nawet o niepozorną (pod pewnymi względami), nieco komiczną panią detektyw, ale sam sposób prezentacji rozwiązania: typowa nasiadówa ze wszystkimi zainteresowanymi osobami, policją oraz mordercą. Daje nam to kryminał przyzwoity, ale bez żadnych fajerwerków. Tylko że sama intryga stanowi raczej drugi plan. I to nie dla niej powinno się czytać „Tajemnicę domu Helclów”.
...i jako jego pastisz
Wspomniałam o protagonistce. Ona... może irytować. Bezdzietna żona wykładowcy medycyny na Uniwersytecie Jagiellońskim. Co oznacza dużą ilość wolnego czasu. Do tego przeraźliwie ciekawska, po krakowsku skąpa (wszystkich krakowiaków serdecznie przepraszam za to porównanie), snobistyczna, za wszelką cenę starająca się wybić do wyższych sfer i do przesady drobnomieszczańska. Co z wrodzoną inteligencją tworzy mieszankę wybuchową. Słowem (no dobrze, dwoma): rozkosznie przerysowana. Pokochałam ją właściwie od pierwszych stron, a gdy dołączył do niej mąż (delikatny pantoflarz, ale po prostu złoty człowiek) z gruntu uznałam ich za jedno z najbardziej uroczych literackich małżeństw w mojej karierze. Sceny wspólnego czytywania gazet cytowałam bliskim niemal w całości, zaśmiewając się do rozpuku. Do tej cudownej parki szybko dołącza oczywiście cały zastęp barwnych postaci drugoplanowych, takich jak chociażby służąca Marianna czy kuzynka Dudkiewiczowa. To samo tyczy się osób prawdziwych. Tadeuszek Żeleński okazuje się naprawdę przydatnym znajomym, a spotkania profesorowej z Ignacym Daszyńskim nie sposób zapomnieć.
Jak już wspomniałam, „Tajemnicę domu Helclów” wyróżnia niezwykła dbałość o szczegóły historyczne, niezależnie, czy tyczy się to wspomnianej mentalności bohaterów, samej fabuły czy towarzyszących jej "smaczków". A tych znajdziemy tu naprawdę sporo. Mam wrażenie, że w każdej innej pozycji upychanie takiej ilości ciekawostek nie wyszłoby nikomu na zdrowie. Tutaj jednak dzięki ogólnemu przerysowaniu efekty okazują się zgoła urocze, a ciekawostki na tyle ciekawe, że ich hipotetyczny nadmiar po prostu nie mógłby zaszkodzić. Trochę jednak drażniło mnie nawiązywanie do wszelkich możliwych wydarzeń historycznych. Intryga, zahaczając o jak największą ich liczbę, wypada nieco nienaturalnie. Choć z drugiej strony nie należy zapominać, iż to jednak pastisz i rządzi się on swoimi prawami. Poza tym, czego by nie mówić: autorzy wiedzą, o czym piszą. Ich wiedza jest olbrzymia, a zaprezentowany przez nich Kraków z początku dwudziestego wieku - zniewalający.
Dostosowany do epoki jest również język, pełen archaizmów, ale równocześnie nie zbędnie skomplikowany. Buduje nastrój i wiernie oddaje sposób wyrażania się epoki. Ów język, a także bogaty styl, mają jeszcze jedną, dominującą w zasadzie, funkcję: humorystyczną. Cała reszta byłaby w zasadzie bez znaczenia, gdyby autorzy nie zaserwowali nam sporej dawki fantastycznego, inteligentnego humoru. To on sprawił, że się w „Tajemnicy dom Helclów” się zakochałam.
Cóż więc pisać więcej. W „Tajemnicy domu Helclów” można się spokojnie zakochać. Tak inteligentna rozrywka spodoba się chyba każdemu, a zwłaszcza historycznym geekom. Byle nie nastawiać się na kryminał. Szczerze polecam i czekam na kolejny tom. A Wy, zamiast oglądać „Belle Epoque”, czytajcie Szymiczkową!
Ocena: 5/6