ebook Ości
3.44 / 5.00 (liczba ocen: 2323) Ilość stron (szacowana): 468

Ości
ebook: mobi (kindle), epub (ipad)

Kategoria:  /
najlepsza cena! w ostatnich dwóch tygodniach
E-book - najniższa cena: 21.54
wciąż za drogo?
25.11 złpremium: 16.20 zł Lub 16.20 zł
21.54 zł Lub 19.39 zł
25.11 zł Lub 22.60 zł
27.00 zł
21.74 zł
22.23 zł
kliknij aby zobaczyć pozostałe oferty (5)
Wesprzyj UpolujEbooka.pl - postaw kawę
Inne proponowane

Co mają wspólnego małżeństwo, gejowska para i mężczyzna zupełnie pozbawiony owłosienia? Ignacy Karpowicz, laureat Paszportu „Polityki”, uświadomi nam, że bardzo wiele...

Kot Bury zdechł. A to dopiero początek zamieszania... Maja oskarża Szymona o romans. Ninel, która dla swojej matki wciąż jest Kubą, wiąże się z Norbertem, poznanym po konkursie drag queens. Ten jednak od lat kocha się w Krzysiu, którego związek z Andrzejem stanął właśnie pod znakiem zapytania.
Jak zrozumieć człowieka, który wykasował profil na Facebooku? Czy warto słuchać rad zachłannej tchórzofretki? Czy żona może polubić kochankę męża? I w końcu – co mają wspólnego małżeństwo, gejowska para, mężczyzna zupełnie pozbawiony owłosienia oraz kobieta o niejednoznacznej tożsamości? Wbrew pozorom – bardzo wiele...

Ości od Ignacy Karpowicz możesz już bez przeszkód czytać w formie e-booka (pdf, epub, mobi) na swoim czytniku (np. kindle, pocketbook, onyx, kobo, inkbook).
Pomagamy innym, gdy drożej wypada niepomaganie.
Po to jest Facebook, żeby nie siadać obok nieznajomych w parku, żeby nie pobrudzić się rozmową z drugim, niespodziewanym człowiekiem.
Ludzie odpoczywają także, kiedy nie są zmęczeni. Zmęczenie bywa kulturowe, nie fizyczne.
Chrześcijaństwo na poziomie ambony nie odróżnia homoseksualizmu od pedofilii, podobnie jak nie odróżnia miłości od powinności.
Wymyślenie tytułu ości zajęło mi trzy lata. To jak wiadomo – końcówka, która nie ma tematu. Dostajemy ramkę, do której możemy włożyć wszystko, co chcemy. Samemu trzeba ją wypełnić: samotność, nieprzyjemność, tożsamość. – tak o swojej powieści mówił Ignacy Karpowicz na spotkaniu w Białymstoku. I rzeczywiście, ości to powieść niezwykle otwarta na interpretacje, ale po kolei…

Zacznijmy od bohaterów. Ich mnogość i zawiłość wzajemnych powiązań początkowo może przyprawiać o zawrót głowy, a jeśli opierać się jedynie na opisie, umieszczonym na okładce książki, potencjalny czytelnik (albo raczej nie-potencjalny, bo niemający wcześniej do czynienia z prozą Karpowicza) niechybnie nabierze przekonania, że oto czołowy polski prozaik, na grubo ponad czterystu stronach, umieścił krajową wersję brazylijskiej telenoweli. Otóż nie umieścił. Bo choć ulokowanie obok siebie, nawet na tysiącu stron, pary gejów, drag queen przeistaczającej się na co dzień w dobrego męża i ojca, kilku matek, gromadki dzieci, żarliwej katoliczki, wyzwolonej kobiety sypiającej ze znacznie młodszym mężczyzną, męża i żony wraz z ich kochankami i nastoletnim synem, miłości, śmierci, zagubienia, strachu, kota, tchórzofretki i rybki, przez przeciętnego Polaka nadal jest odbierane jako abstrakcja, wcale takie abstrakcyjne nie jest.

Karpowicz serwuje nam uproszczony schemat współczesnego, wielkomiejskiego społeczeństwa. Tyle, że uproszczony wcale nie oznacza prosty. Wręcz przeciwnie – okazuje się, że jest to struktura znacznie bardziej skomplikowana, czuła, dynamiczna niż ta, spotykana w małych miasteczkach, gdzie wszyscy wszystko wiedzą. Życie w wielkim mieście pozwala na swobodę działania i wolność wyborów, ale jednocześnie burząc tradycyjne pojęcia/kategorie związków, rodziny, relacji międzyludzkich, zmusza do wypracowania nowych rozwiązań, wymaga emocjonalnej elastyczności, niezbędnej by w tym wielkim świecie egzystować. W ościach konserwatyzm ściera się z liberalizmem, ale nie ma tam jednoznacznej odpowiedzi na pytanie która opcja wygrywa.

Różnorodność bohaterów, choć początkowo zadziwiająca, a miejscami (dla niektórych) trudna do przyjęcia, jest niezwykle pomocna na etapie indywidualnego odbioru powieści. Okazuje się, że choć całość przypisana została przestrzeni wielkiego miasta, nawet w małej podlaskiej wsi znajdzie się matka, której łatwiej udawać, że nie wie o homoseksualizmie syna, żona, w imię wierności tradycji i wierze katolickiej, godząca się na trwanie w instytucji małżeństwa czy zagubiony nastolatek, tracący poczucie bezpieczeństwa z powodu „niestandardowych” zachowań swoich rodziców. Właściwie każdy, kto sięgnie po tę powieść, w którymś momencie odnajdzie fragment samego siebie, własnych emocji lub doświadczeń… choć pewnie nie każdy będzie umiał się do tego przyznać.

Jeśli chodzi o warstwę fabularną – nie jest to propozycja dla fanów wartkiej akcji, dzieje się skąpo w sferze fizycznych zdarzeń, ale mnóstwo w sferze emocjonalnej. Sporo się też dzieje jeśli chodzi o wizualną stronę książki (i wcale nie mówię o okładce), główny tekst przetkany jest, wyróżnionymi inną czcionką, fragmentami. Są to między innymi wspomnienia czy objaśnienia przypominające hasła z encyklopedii. Kojarzą mi się z didaskaliami, to takie uzupełnienie głównego tekstu, podanie okoliczności, serwowanie czytelnikowi danych, pozwalających stworzyć pełniejszy obraz całości.

Przez ponad czterysta stron myślałam o tej książce jako o niefrasobliwej. Dziwne, bo pierwszy raz przychodzi mi do głowy takie określenie w kontekście tekstu literackiego. Przez czterysta stron wahałam się między ostrożną ciekawością a rozczarowaniem (w końcu to Karpowicz – mam prawo się spodziewać najlepszego!). Kiedy skończyłam, uznałam, że jest to jedna z najbardziej poruszających książek, jakie mi się przytrafiły. Polecam bardzo.

Ocena: 5/6 czytaj więcej
©Okiem Wariatki
Karpowicza poznałam jako felietonistę w Bluszczu – jego ciekawe, zgryźliwie zabawne historie otwierały każdy numer czasopisma. A że, jak już pisałam, Bluszcz darzyłam miłością wielką, a w dodatku nie tak łatwo mnie rozśmieszyć, a nad jego felietonami wybuchałam niekontrolowanym śmiechem – tedy swój afekt przeniosłam, nie do końca z początku świadomie – i na Karpowicza. Pierwsze podejście – powieść Gesty – było trafione, choć i zaskakujące, bo dostałam historię smutną, „o samotności, milczeniu i obcości”. Później przeczytałam jeszcze debiutanckie Nie-halo, które trochę mnie wymęczyło chaosem zdarzeń i tak się zastanawiałam: czy tego cudnego Karpowicza to ja sobie wymyśliłam? A później sięgnęłam po Ości i miłość wróciła jak grom z jasnego nieba.

Jakoś długo wyleżała się ta powieść na mojej półce, bo, muszę przyznać, bałam się kolejnej klapy. W końcu jednak Ości dostały nominację do Nike, więc pomyślałam: no dobra, sprawdzę wreszcie w czym rzecz.

Przeczytałam tę książkę jednym tchem. Zaryzykuję duże słowa: ta książka jest o nas, o naszym pokoleniu, o współczesnym świecie, z którym nie każdy chce się pogodzić, ale który po prostu JEST i nie da się tego zmienić. Jesteśmy z Karpowiczem z jednego pokolenia (on – rocznik 1976, ja – 1988) i mamy wynikające z tego podobne postrzeganie świata. Historia niby banalna, trójkąty i inne wielokąty, miłości i romanse, półprawdy i zwykłe kłamstwa, ale co jeśli jednym z wierzchołków trójkąta jest drag queen (na co dzień przykładny mąż i ojciec dzieciom), innym biseksualista („heteroseksualny facet, który czasem sypia z innymi facetami” – według jego definicji), jeszcze innym kobieta, która postanawia stworzyć patchworkową rodzinę – mąż, ona, jej kochanek i jego kochanka? Wtedy mamy współczesne romanse, gdzie nic nie jest oczywiste.

Karpowicz przygląda się z zainteresowaniem temu co teraz dzieje się w Polsce i nie ocenia, po prostu relacjonuje zastane. Są tu gejowskie kluby, są rodziny starające się być normalne jak tylko się da, z wieloma dziećmi i tylko, ups, z mężem coś nie wyszło, więc myślą o anulacji małżeństwa, są matki-Polki, ale też matki dziwne, nietypowe, kochające swoje dzieci miłością trudną do określenia, ale przecież istniejącą. Ten wielki zbiór bohaterów (pozostając przy matematycznych określeniach), najpierw rozsypany w układance Ości, stopniowo zacieśnia znajomość, zwija się w kłębek multi-kulti. Współczesna metropolia, która mogłaby być właściwie jakimkolwiek Dużym Miastem jest tu Warszawą, naszym podwórkiem, czymś obok. Cieszy mnie to karpowiczowskie przyzwolenie na różnorodność.

A do tego ten język – z niedopowiedzeniami, a z drugiej strony nieraz aż nazbyt oczywisty, rzeczywisty. Możliwości, inności, zapraszanie dziwnych gości, odmawianie przyjemności, życie w tajemniczości, miłość przenikająca do kości. To i dużo więcej znalazłam w tej książce.

Ocena: 6/6
czytaj więcej
©tanayah czyta
Karpowicz kołuje, choć gdyby go porównać z pilotem, funduje start prawie pionowy z turbulencjami gwarantowanymi niezależnie od pogody.. Nie uważam się za speca od współczesnej prozy polskiej, bo duszę dawno sprzedałam Wiśniewskiemu, a wyobraźnie Andrzejom polskiej fantastyki, ale Ości? Na nie trafiłam, na nich utknęłam, aż w końcu przełknęłam, i pamiętać będę.

Współczesna Warszawa, pełna niejasności w całej swej aktualnej polskości. A może dziwności? Barwni bohaterowie 30+ (++) porywając czytelnika partię ping ponga, urozmaiconą piłką kauczukową: mniejszości czy większości? Standardy czy indywidua? Pogoń za wysublimowaniem czy stabilność świadomości? Historia skombinowana tak, że końca nie widać, a nawet jak już pojawi się ostatnia kropka, to nic nie zdaje się być przesądzone.

Dla mnie Ości Karpowicza to podróż w polszczyznę i jej zawiłości, jadowity język, dowcipne dialogi i konstrukcje, które momentami absorbują nawet bardziej niż sama akcja. Gratka dla językoznawców, polonistów, ludzi o jasnych, otwartych umysłach i dawno zdefiniowanych, własnych dziwnościach. Polecam jako wyzwanie intelektualnie i zagubienie się w sieci powiązań, które niekoniecznie trzeba skonkretyzować.

Ocena: 5/6
czytaj więcej
©paratexterka
Komentarze dotyczące książki:
  • Awatar

    „Ości" powieść Ignacego Karpowicza to bez wątpienia chyba jedna z najbardziej pokręconych książek jakie dane mi było przeczytać w ostatnim czasie. Mimo iż książka bywa momentami zabawna i groteskowa, większość bohaterów uwikłanych jest w skomplikowane, toksyczne relacje międzyludzkie, damsko-męskie, męsko-męskie... Z czego to wynika? Z ciągłych prób odnalezienia miłości i szczęścia?
    Maja, świeżo bezrobotna nawiązuje romans z ultra poprawnym i idealnym Frankiem. Franek to syn Ninel (socjolożka, dwukrotna rozwódka, która w dzieciństwie nazywana była Kubą), która ma za sobą platoniczny epizod pomocy ze strony Szymona, ale aktualnie sypia z Norbertem. Norbert dzieli czas pomiędzy Ninel i Maksa vel Kim Lee, który w wolnym czasie bywa drag queen, a w czasie normalnym jest Kuanem, mężem Marii.
    Poznajemy również m.in.:
    Męża Mai Szymona, który nie potrafi rozwiązać problemów osobistych i ucieka na grant do Niemiec, tam wplątuje się w romans Andrzeja (redaktor w wydawnictwie medycznym), który jest obsesyjnym miłośnikiem czystości; Krzysia (kochanek Andrzeja) - debiutujący pisarz; Faustynę (siostra Mai) - kobieta niezwykle religijna (na co wskazuje imię).
    R a d o ś ć obcowania z językiem polskim – pod tym względem polecam książkę.

    Jakie jest przesłanie to zapewne może zdradzić sam autor. Dla mnie tytułowe ości to właśnie ludzie i ludzkie relacje, które nie pasują z różnych powodów. Żyjemy w mocno katolickim kraju. Niestety czasami mało tolerancyjnym. Związek gejowski czy poligamiczny jest ością w gardle zagorzałych katolików. Nie narzucajmy innym swojej wiary, przekonań. Inność nie powinna być tępiona lecz akceptowana i tolerowana.

  • Awatar

    Powieść ironiczna, zabawna, uderzająca w mit "polaka-katolika". Pojęcie rodziny bohaterowie poszerzają, zaliczając do niej nowych członków, a nie są nimi kolejne dzieci czy małżonkowie, tylko kochankowie. Wyzwolony, liberalny świat wkracza również w życie tradycjonalistów, którzy odbierają nową rzeczywistość wedle zasady, jeżeli czegoś się nie nazywa, to to nie istnieje.

  • Awatar

    O książce słyszałam bardzo dużo i to samych pozytywnych opinii, a i postać samego autora redaktorzy bardzo wychwalali. Postanowiłam więc sięgnąć i zapoznać się z najnowszym dokonaniem Karpowicza.
    No cóż...język jakim pisze autor jest rzeczywiście interesujący, momentami nawet kojarzył mi się z Gombrowiczem, jednak już sama fabuła...jest bo jest, ale jak dla mnie nic nie wnosi.
    Osobiście nie lubię książek, po których przeczytaniu w mojej głowie jest pustka. Żadnych przemyśleń, żadnych poruszonych problemów, nad którymi mogłabym się zastanowić po lekturze. Nawet prostego stwierdzenia "to była fajna książka"...zupełnie nic.
    Dlatego podsumowując - rozczarowałam się tą pozycją. Faktycznie, czytelnik doświadcza uczty językowej...ale ja oczekuję od książki czegoś więcej. Nawet zwykłe kryminały pozostawiały po sobie lepsze wrażenia.
    Książka na pewno nie dla wszystkich.

    (opinię zamieściłam także w innym serwisie książkowym)

Warto zerknąć