
Sydonia. Słowo się rzekło
ebook: mobi (kindle), epub (ipad)
40.92 złpremium: 26.40 zł Lub 26.40 zł | |||
33.88 zł Lub 30.49 zł | |||
36.90 zł | |||
44.00 zł | |||
44.00 zł Lub 39.60 zł | |||
34.20 zł | |||
36.21 zł | |||
kliknij aby zobaczyć pozostałe oferty (4) |
Autorka słynnego cyklu „Odrodzone Królestwo” powraca! Sydonia von Bork za legendę zapłaciła życiem. Kim była najsłynniejsza pomorska czarownica? Dlaczego o jej rodzie mówiono: to jest stare jak Bork i diabeł? Elżbieta Cherezińska rekonstruuje pełną tajemnic historię szlachetnie urodzonej kobiety, sięgając do starych dokumentów, które – na przekór wszystkiemu – przetrwały dziejową zawieruchę.
Na przełomie XVI i XVII stulecia Księstwo Pomorskie przeżywało swój złoty wiek, a przez Europę przetaczała się fala polowań na czarownice. Dotarła również do Szczecina. Tam, w 1620 roku stracono Sydonię von Bork. Jej procesem żyło całe Księstwo, bo oskarżona należała do najstarszego szlacheckiego rodu Pomorza, a wśród stawianych jej zarzutów znalazł się jeden szczególny: uśmiercenie panującego księcia.
Sydonia von Bork broniła się niemal rok. Odwoływała zeznania złożone podczas tortur. W końcu przyznała się i została stracona. Tyle że po jej śmierci książęta z panującego rodu Gryfitów zaczęli umierać jeden po drugim. Na oczach przerażonych Pomorzan wymarła ich rodzima dynastia, a księstwo zniknęło z map, rozszarpane pomiędzy Szwecję i Brandenburgię.
Legenda o klątwie rzuconej przez Sydonię na ród Gryfitów na trwałe zagościła w umysłach mieszkańców. Mówiono, że to zemsta za niedotrzymaną obietnicę.
Akta procesowe Sydonii von Bork przetrwały zawieruchę dziejową. Eliżbieta Cherezińska rekonstruuje historię tej wyjątkowej kobiety, sięgając do starych dokumentów.
Dlaczego oskarżono starą szlachciankę?
Czy była ofiarą mordu sądowego, czy awanturnicą, która sama wplątała się w kłopoty?
O e-booku Sydonia. Słowo się rzekło blogerzy napisali:
To chyba stała cecha powieści Cherezińskiej: czyta się je po trosze jak baśń, wiedząc równocześnie, że historia, którą opowiada, wspiera się na prawdziwych podstawach. W moich oczach to dodaje jej tylko uroku. Domyślam się, że trzeba się przekopać przez naprawdę wiele materiałów w zatęchłych archiwach, by później z taką lekkością łączyć prawdę z fikcją. Czapki z głów przed królową. - tanayah czyta - Karolina Sosnowska
Powieść historyczna to bardzo wymagający gatunek. Praca, jaką trzeba włożyć w research, jest ogromna. Przekopanie się przez stosy dokumentów i publikacji dotyczących tematu wymaga samozaparcia i metodycznego działania. Myślę, że każdy, kto się na coś takiego porywa, musi być naprawdę uporządkowanym człowiekiem, aby powiązać wszystkie wątki i poprowadzić fabułę w najlepszy możliwy sposób, nie zakłamując faktów historycznych.
Zafascynowało mnie imię głównej bohaterki, o której do tej pory nie miałam pojęcia. Sydonia brzmi tajemniczo i drapieżnie, a przy tym dworsko. I właściwie wszystko się zgadza. Tak właśnie jawi się panna Bork żyjąca na kartach powieści. Na ostatnich stronach książki autorka opowiada o prawdziwej Sydonii i jej losach. Musicie bowiem wiedzieć, iż jest to postać historyczna, która naprawdę żyła i została stracona po trwającym rok procesie. Dokumenty, na podstawie których można było odtworzyć większość jej życia, zachowały się przez te wszystkie lata od siedemnastego wieku.
Chociaż Sydonia należała do najstarszego rodu szlacheckiego Pomorza, nie miała łatwego życia. Jej losy potoczyły się w taki sposób, iż pozostała kobietą samotną, związaną z kaleką siostrą Dorotą. Sama również nosiła brzemię choroby.
Tło historyczno-społeczne jest bardzo dopracowane, pełne szczegółów i interesujących elementów, prezentujących świat głównej bohaterki. Poza skomplikowanymi powiązaniami rodowymi, autorka opisuje zwyczaje, pomieszczenia, stroje i potrawy, jakie występowały w tamtych czasach. Przyznaję, że nie do końca odnalazłam się we wszystkich wątkach związanych z zawieraniem małżeństw, polityką dworską czy działaniami dyplomatycznymi, ale nie przeszkadzało mi to w obserwowaniu, jak w tym wszystkim radziła sobie Sydonia, początkowo dama dworu, a później walcząca o godne życie dla siebie i siostry kobieta. A kobietom samotnym w tamtych czasach nie było łatwo przetrwać, jeśli nie miały wsparcia w rodzinie.
Książka składa się z kilku części. Każda z nich to inny etap życia Sydonii. Widać w nich również zmiany zachodzące na terenach pomorskich. Wszystkie poruszone wątki składają się na wciągającą historię, którą warto poznać.
Podczas lektury części dotyczącej procesu Sydonii przyszła mi do głowy myśl, jak niewiele trzeba było kiedyś, by posądzić kobietę o czary (ciekawe, czemu nie napadano w ten sposób na mężczyzn?). Wystarczyło, aby kobieta była zrzędliwa, uparta, samotna, tajemnicza, znała się na ziołach, zarówno na truciznach, jak i na leczeniu, i już można było rzucać na nią kalumnie. Nierzadko kończyły się one nieludzkimi torturami, a w konsekwencji posądzenia o czary - śmiercią.
Sydonia była najbardziej znaną kobietą oskarżoną o czary. Walczyła dzielnie i myślała samodzielnie, chociaż mężczyznom było to nie w smak. Ciekawostką jest to, iż w godzinie śmierci rzuciła klątwę na ród Gryfitów, która w czasem się spełniła. W takim razie, czy była czarownicą, czy nie? Oto jest pytanie...
Ocena: 6/6 czytaj więcej
Sydonia jest postacią autentyczną, a królowa polskiej powieści historycznej zaczerpnęła wiedzy na temat jej życia, by istniejące luki pozatykać dobrze przemyślaną i skonstruowaną fikcją. Tytułowa bohaterka to szlachcianka, córka hrabiego Ottona Borcka i Anny von Schwiecheld. Urodziła się na zamku w Strzmielach zwanym Wilczym Gniazdem, który powoli popadał w ruinę i kilka lat po narodzinach Sydonii został czasowo opuszczony. Obdarzona nieprzeciętną urodą i zdolnościami, rozpieszczana przez ojca i matkę jako najmłodsza z trójki dzieci, wychowywała się w przeświadczeniu, że jest najpiękniejszą na Pomorzu. Stąd też pewnie wzięła się jej pewność siebie zahaczająca czasami o bezczelność i butę. Na przełomie XVI i XVII wieku kobiety takie jak ona nie były dobrze postrzegane, co więcej: były podejrzane. To czasy cichych, pokornych niewiast poddanych swym ojcom, braciom i mężom. Te zaś, które miały własne zdanie, silny charakter i do tego wiedzę na temat pożytecznych i szkodliwych ziół oraz pewne umiejętności medyczne, powinny się mieć na baczności, były to bowiem czasy polowania na czarownice. Stosy płonęły, a na nich nieszczęsne kobiety podejrzane o czary. Sydonia jednak czuła się nietykalna, wszak w jej żyłach płynęła szlachecka krew i znała wielu możnych, w tym i władców.
Faktycznie był czas, gdy była dobrze widziana na dworach: piękna, modnie ubrana, interesująca, miła towarzyszka, wszędzie, gdzie się pojawiała wzbudzała ciekawość, ale też zazdrość i niechęć. Jedno jest pewne: Sydonia nikogo nie zostawiała obojętnym. Chciała sama stanowić o swoim losie, czym zadziwiała uleglejszą od niej siostrę Dorotę, a gniewała wielu. Szlachecka krew przestała ją chronić, gdy odwrócił się od niej brat, władczy i bezwzględny Ulrich, któremu przeszkadzała krnąbrna siostra. Wymusił on na niej i Dorocie zrzeczenie się praw majątkowych po rodzicach i tak źle je traktował, że obie Borkówny niebawem wyniosły się z domu, by tułać się i pomieszkiwać u kolejnych znajomych, których początkowo było wiele. Sydonia jako inteligentna kobieta zrozumiała, że ma prawo sądzić się z bratem o należne jej pieniądze: od tego czasu jej życie to ciągłe procesy sądowe, począwszy od dochodzenia spadku po rodzicach, a potem po siostrze, liczne zatargi i konflikty z sąsiadami, w końcu proces o czary. Sympatia do niej gasła, w przeciwieństwie do rosnących podejrzeń. Sydonia była zbyt harda i zbyt wielu zaszła za skórę.
Elżbieta Cherezińska po raz kolejny dodała życia i kolorów mało znanej postaci. Nie miałam pojęcia o istnieniu Sydonii von Bork, a po lekturze czuję się, jakby była mi siostrą: jedną z tych nieustępliwych kobiet znających swoją wartość i walczących o szacunek dawno, dawno temu. Niestety czasy były ku temu niesprzyjające i z nielicznych doniesień historycznych na temat Sydonii wiemy, że jej żywot skończył się tragicznie. Mimo wszystko (a może szczególnie dlatego) podziwiać należy jej niezłomność i odwagę ‒ Sydonia dobrze wiedziała, jaki czeka ją koniec, a jednak ostatecznie nie dała satysfakcji swoim oskarżycielom. Sama też nie oskarżyła nikogo, co było ewenementem podczas procesów o czary.
To chyba stała cecha powieści Cherezińskiej: czyta się je po trosze jak baśń, wiedząc równocześnie, że historia, którą opowiada, wspiera się na prawdziwych podstawach. W moich oczach to dodaje jej tylko uroku. Domyślam się, że trzeba się przekopać przez naprawdę wiele materiałów w zatęchłych archiwach, by później z taką lekkością łączyć prawdę z fikcją. Czapki z głów przed królową.
Ocena: 5+/6
czytaj więcej
Główną bohaterką jest – jak sam tytuł głosi – Sydonia, rudowłosa szlachcianka ze starego rodu Borków, którą poznajemy, gdy w roku 1566 trafia na dwór książąt pomorskich jako jedna z dam dworu. Szybko okazuje się jednak, że nie jest typową przedstawicielką swojej płci – bo nie interesuje jej ani zamążpójście, ani też romanse, ponadto nie zamierza się nikomu wkradać w łaski, a na dodatek jako jedyna nosi kryzę. Zwraca na nią jednak uwagę trzeci z pięciu następców gryfickiego tronu, aż w końcu się jej oświadcza. Ku zaskoczeniu wszystkich sytuacja polityczna zmienia się wtedy diametralnie i książę nie jest w stanie dotrzymać danego Sydonii słowa. I tak zaczyna się powolny upadek odnoszącego do tej pory sukcesy rodu, a także tułaczka protagonistki.
Autorka jak zawsze szczegółowo przedstawia tło historyczne, przeplatając losy rudowłosej bohaterki wydarzeniami historycznymi na Pomorzu w drugiej połowie XVI i na początku XVII wieku, oczywiście związanymi przede wszystkim z członkami rodu Gryfitów. Możecie tu zatem liczyć na plejadę różnorodnych, starannie scharakteryzowanych postaci oraz wiele soczystych szczegółów – dotyczących m.in. relacji małżeńskich i rodzinnych, świętowania, jedzenia czy nawet elementów ubioru. Najciekawsza z nich wszystkich jest rzecz jasna Sydonia – kobieta, która zna swoją wartość oraz swoje prawa, a po śmierci matki nie waha się ich egzekwować, raz po raz podając do sądu swojego niepłacącego na jej utrzymanie brata. Jest inteligentna, umie i lubi czytać, nie boi się dyskutować z plotącymi androny mężczyznami, tak więc zdecydowanie wyprzedza swoje czasy. Im starsza się jednak staje, tym więcej w niej goryczy i zawziętości, a im bliżej ją poznajemy, tym więcej jej wad wychodzi na jaw – jest choleryczką, uważa się za lepszą od innych i nie słucha niczyich poleceń, moim zdaniem niepotrzebnie zaostrzając niektóre konflikty. Jak widzicie, jest tak doskonale opisana, że z pewnością jest jednym z najjaśniejszych punktów tej powieści.
Równie interesująca i dobrze przemyślana jest klamrowa konstrukcja powieści – w prologu przenosimy się bowiem do roku 1090 i poznajemy początki rodu Borków i ich pierwszy kontakt z dynastią pomorską. Książę Świętosław pragnie ożenić się z Damroką Bork, jednak, jak już pewnie odgadliście, w związku z zawirowaniami politycznymi, musi zerwać zaręczyny. Tak więc tu widzimy początek, a w dalszej części powieści koniec relacji pomiędzy Gryfitami a Borkami i schyłek tych pierwszych. Zaś sama historia Sydonii jest podzielona na dwie części – pierwsza ma neutralną narrację trzecioosobową i doprowadza nas do momentu oskarżenia wtedy już sześćdziesięcioletniej bohaterki o czary. Natomiast w drugiej to Sydonia przejmuje prowadzenie opowieści i ujawnia nam kilka bardzo istotnych sekretów, które skrzętnie skrywała przez całe życie. Towarzyszymy jej w poszczególnych etapach procesu aż do egzekucji, co zapewne w niejednym czytelniku wywoła sporo emocji. Zwróćcie tu koniecznie uwagę na postać mistrza katowskiego, który jest chyba najbardziej niezwykłym oprawcą w polskiej literaturze – m.in. ze względu na swoją empatię.
Trzecim aspektem powieści, wobec którego nie da się przejść obojętnie, jest pokazanie poprzez pryzmat Sydonii, jak trudna była sytuacja kobiet, nawet szlachetnie urodzonych, które nie wyszły za mąż i nie zostały matkami. Jeżeli nie trafiły pod opiekę rodziny, musiały jak protagonistka i jej siostra tułać się od ciotki do ciotki, wynajmować sobie lokum, procesować się o należne im dobra z krewnymi, albo też trafić do domu dla panien, np. w Marianowie, który nie oferował im ani godnych warunków, ani też nie nadawał życiu żadnego sensu. Koniecznie przeczytajcie też posłowie, w którym autorka ujawnia swoje mocne przesłanie o współczesnych czarownicach. Dodatkową zaletą były też dla mnie elementy nadprzyrodzone, choć niestety występujące w zdecydowanie mniejszej ilości, niż w Odrodzonym Królestwie. A były nimi wizje przyszłości, prorocze sny i mamuna. Pisarka bardzo zgrabnie posługuje się też symboliką – orła i wilka, które łączą się w gryfa, wprowadza też muchomora, który swoją kryzą przywodzi na myśl protagonistkę, ponadto istotny jest też kojarzący się ze związkami damsko-męskimi kwiat zwany smerwort lub rulpwort, bo pojawia się w kluczowych momentach opowieści.
Pewną wadą było dla mnie to, że losy Sydonii i jej wieczne przenoszenie się z miejsca na miejsca i procesowanie się zrobiły się w pewnym momencie monotonne, a gdyby nie drzewo genealogiczne Gryfitów na wewnętrznej stronie okładki, z pewnością pogubiłabym się, próbując rozróżnić członków tego rodu (choćby z tego powodu, że wielu z nich ma podobne lub nawet te same imiona). Żałuję też, że autorka nie zostawiła kwestii używania czarów przez naszą pannę Bork bardziej otwartej (np. jak zrobiła to Anna Brzezińska w Wodzie na sicie) – bo w trakcie jej życia nie dzieje się nic, co by mogło ujawnić jej domniemaną moc.
Podsumowując, Sydonia. Słowo się rzekło to kolejna warta przeczytania książka Elżbiety Cherezińskiej, dzięki której poznacie nie tylko schyłek historii pomorskiej dynastii Gryfitów, ale też przekonacie się, jaki los spotykał niezamężne i bezdzietne szlachcianki. A wszystko na przykładzie ponadprzeciętnej w każdym aspekcie rudowłosej Sydonii Bork, jednak czy aby na pewno czarownicy?
Ocena: 5/6 czytaj więcej